Strona głównaRecenzjaSusan Jane Gilman - Królowa lodów z Orchard Street

Susan Jane Gilman – Królowa lodów z Orchard Street

Wyjątkowo smakowita powieść. Akcja zaczyna się w 1913 roku, gdy żydowska rodzina opuszcza Wiśniew po pogromie, jaki zgotowali wsi Kozacy i rusza do Ameryki – kraju cudów, pięknych kobiet i olśniewającego przepychu. Płyną w koszmarnych warunkach, a gdy wreszcie stają na amerykańskiej ziemi, nie mają praktycznie niczego. Nowe życie zaczynają rodzice i cztery córki – małe dziewczynki, w tym Malka, której matka szczególnie nie lubi i ma swoje do tego powody. Jak pisze Malka z perspektywy lat, gdy jest już amerykańską Królową lodów, jako pięcioletnią dziewczynkę matka wypchnęła ją za drzwi i kazała zarabiać, jeśli chciała dostać jeść. Potem, gdy uległa wypadkowi, trafiła do włoskiej rodziny, której mama powiedziała: „Niezależnie od tego, jaka z niej kaleka, jeśli ma tu zostać, będzie pracować”. Malka pracuje całe życie i czyni nas świadkami jej wzlotów i upadków. Przy okazji poznajemy Amerykę w czasie jej gigantycznego rozwoju i skoku gospodarczego, w czasie dwóch światowych wojen, w okresie prohibicji. Mamy możliwość obejrzeć żydowskich i włoskich emigrantów; a także, co szczególnie interesujące, prześledzić cywilizacyjny skok, jaki dokonał się w dziedzinie produkcji lodów: od produkcji domowej do obecności na każdym rogu i w każdym miejscu. Ale wątki historyczne bynajmniej nie dominują tej książki, jest ona opowiadana przy okazji perypetii Malki, którą cechują głód miłości i pragnienie nasycenia głodu fizycznego. Nasza bohaterka ma niezły charakterek i nawet jako mocno dojrzała kobieta potrafi napsuć wszystkim krwi. Ta barwna, arcyzajmująca historia napisana jest z rzadkim w dzisiejszej prozie rozmachem i, co przynajmniej dla mnie ważne, bez lewackich głupot, bez upiększania tych, co mają według zasad politycznej poprawności być dobrzy, bez chwalenia na siłę demokratycznych prezydentów USA i socjalistycznych postulatów. Wyrosła z nędzy żydowska kaleka jest całkowicie kapitalistyczną, republikańską, pragmatyczną babą, z którą trzeba się liczyć.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Migalski

Marek Migalski: Czeska lekcja

Kontrowersja to teraz modna sprawa. Bez niej trudno zostać zauważonym w świecie celebrytów i gadających głów. Marek Migalski – doktor habilitowany, politolog – też...
Chmielarz

WOJCIECH CHMIELARZ: NIE PISZĘ KSIĄŻEK POD EKRANIZACJĘ

https://www.youtube.com/watch?v=9ee-Hi4xEW8&t=2094s „Przestańmy udawać, że nie oceniamy książek po okładce” – mówi Wojciech Chmielarz w studiu Fanbook.tv, komentując nowe wydanie serii z Jakubem Mortką. Wojciech Chmielarz...

Grzegorz Kapla: Miasto moje, a w nim…

Zacznę tę recenzję od górnego „C”: nie czytałem w zeszłym roku równie dobrej literatury pięknej. Teraz to samo w wersji młodzieżowej: Grzegorz Kapla umie...

Kotler Philip, Kevin Lane Keller, Alexander Chernev: Marketing

"Marketing", fundamentalne dzieło Kotlera, którego najnowsze wydanie współtworzyli Keller i Chernev, od blisko 60 lat jest biblią menedżerów. Podstawą tego wydania jest szesnasta edycja...

Makos Adam, Alexander Larry: Rycerze wojennego nieba

Niebywała autentyczna historia dwóch pilotów i walk w przestworzach podczas drugiej wojny światowej Grudzień 1943 roku. Poważnie uszkodzony amerykański bombowiec z trudem utrzymuje się w...

Marek Migalski: Czeska lekcja

Czego możemy nauczyć się od Czechów? Nie jest to książka naukowa, lecz raczej swobodny esej, niestroniący od osobistych wtrętów i uwag. Nie jest to także kompendium...

Grzegorz Kapla: Miasto moje a w nim…

Wielkie miasto, i ludzie, którzy codziennie zmagają się z nowymi wyzwaniami jakie stawia przed nimi życie… Ktoś szuka taksówki, żeby pojechać do pracy ale na...

Katarzyna Bonda: Kolekcjoner lalek

"Zostały mu tylko lalki. Tylko one się liczą. Ich twarze zawsze są takie same. Ciała nieruchome, obiecujące. Może się nimi bawić do woli, bo na...
0
Would love your thoughts, please comment.x