Piękna, typowo kobieca okładka oraz tytuł sugerują kolejną książkę z nurtu literatury kobiecej. Nie należy jednak rzeczy, a tym bardziej książek, oceniać po zewnętrznych znamionach przynależności gatunkowej. Przechodząc do meritum: jest to współczesna powieść argentyńskiej pisarki. Akcja toczy się na zamkniętym osiedlu Altos de la Cascada. Poznajemy kilka rodzin, które stać było na to, by kupić tam dom, a jest to miejsce o szczególnym charakterze. Po pierwsze otoczone jest wystarczająco skutecznym murem, by nikt niepowołany nie mógł się do niego dostać. Wjazd na teren osiedla możliwy jest tylko po sforsowaniu szlabanu, którego strzeże ochrona i wpuszcza tylko tych, których wskazali właściciele posesji. Wewnątrz nie wolno już stawiać płotów, granice poszczególnych posesji oddzielone są pasami starannie zadbanej zieleni. Do osiedla należy pole golfowe, korty tenisowe i inne tereny wspólne, z których korzystają pospołu mieszkańcy osiedla. Dzieci chodzą do konkretnej, prywatnej szkoły, która gwarantuje, że młodzież ją kończąca zna doskonale język angielski. Zdarza się, że mieszkańcy mają psy – te oczywiście są rasowe. Wszelkie sprawy związane ze sprzątaniem, porządkowaniem, utrzymywaniem porządku i czystości załatwiają odpowiednie służby, a w domach służba domowa. Ten luksusowy raj zamieszkują ludzie bez przeszłości. Rodzice, siostry, kuzyni właścicieli domów nie pojawiają się na tym osiedlu. Nigdy też się o nich nie mówi. Tak jak nie rozmawia się o tym, kto w jakiej profesji zarabia. Rzecz jasna zarabiają wyłącznie mężczyźni, którzy – wyjeżdżając poza osiedle – stanowią jedyny łącznik swoich żon i dzieci ze światem zewnętrznym. Do jednego z rytuałów osiedla należy coczwartkowe spotkanie czterech panów tylko we własnym, męskim gronie. Ich żony zostają w domach, stąd żartobliwa nazwa, że są czwartkowymi wdowami. Żart ten przeradza się jednak w tragiczną prawdę, gdy podczas jednego ze spotkań dochodzi do dramatu.
Autorka skomponowała powieść według klasycznego już schematu, gdy zastajemy pozornie sielankową sytuację, a badając jej szczegóły docieramy do dramatów, wśród których śmierć nie jest najbardziej szokującym i bolesnym. Akcja toczy się na przełomie mileniów, gdy w Argentynie trwa gigantyczny kryzys, zmiatający z powierzchni fortuny, firmy i trzęsący finansami całego państwa. Jest też katalizatorem zmian na osiedlu. Książka poza walorami fabularnymi ma wartość poznawczą. Prezentuje od środka świat argentyńskich nuworyszy – pierwszego pokolenia, które dorobiło się pieniędzy. Należy podejrzewać, że ich sposób życia nie różni się od tego, jak funkcjonują parweniusze w innych krajach. Nabierają charakterystycznych cech, wśród których najważniejsze to natychmiastowa laicyzacja – podczas pogrzebu nikt nie zna słów modlitwy, niedostrzeganie ludzi spoza własnego kręgu – służba nie zasługuje na więcej zrozumienia niż automat z napojami, a nade wszystko strach przed opuszczeniem dobrowolnego zamknięcia. Naprawdę ciekawie jest czytać o sytuacji, w której raj zamyka przed nimi swoje podwoje.