Budowano ją przez dwa wieki: od połowy XII aż do XIV wieku. Była jednym z najwspanialszych zabytków gotyckich Francji i świata. Ciężkie czasy nadeszły dla niej w dobie Wielkiej Rewolucji Francuskiej, kiedy splądrowano i zniszczono wiele francuskich kościołów. Katedra paryska przetrwała być może dlatego, że Robespierre dopuszczał istnienie Boga, a także potrzebował świątyni, w której można było uprawiać wprowadzony przez niego kult Rozumu. Po śmierci rewolucjonisty katedra podzieliła los innych świątyń i stała się między innymi magazynem na wino. Niszczała z roku na rok coraz bardziej.
Kiedy oglądał ją Wiktor Hugo, była w strasznym stanie. W dodatku wówczas powszechnie myślano, że gotyk to szkaradzieństwo, przejaw złego gustu, zacofania, którym tak brzydził się wiek XIX.
Pisarz postanowił zwrócić się do Francuzów, by dostrzegli piękno katedry i uratowali ją przed zniszczeniem. Podobno do napisania „Dzwonnika z Notre Dame” zainspirowało go znalezienie na jednej ze ścian w wieży greckiego napisu „los”. (Francuski tytuł książki brzmi: „Notre-Dame de Paris”, czyli Katedra Notre Dame) We wstępie do powieści autor napisał: „Oby udało nam się sprawić, że naród pokocha swą architekturę. Autor oznajmia, że taki jest jeden z najważniejszych celów tej książki”.
„Dzwonnik z Notre Dame” – wspaniała opowieść o zaklętym w człowieka maszkaronie o imieniu Quasimodo oraz o, jakże by inaczej, miłości – stała się bestsellerem wtedy i jest nim do dziś. Cel, jaki postawił sobie autor, został osiągnięty, bo w połowie XIX wieku katedra została odremontowana.
Dziś potrzebuje nowego Wiktora Hugo. Potrzebują go także inne niszczejące, podpalane, desakralizowane francuskie świątynie.