Rozmowa z Edytą Świętek – autorką powieści obyczajowych, w których dobry humor przeplata się z ogromem emocji. W swoich książkach bawi i wzrusza czytelników do łez. Wciąż poszukuje nowych wrażeń i inspiracji.
Edyto, przez ostatnie lata opisywałaś losy rodzin z Krakowa i Nowej Huty. Jest to o tyle zrozumiałe, że są to Twoje rodzinne strony. Skąd zatem pomysł na sagę umiejscowioną w Bydgoszczy?
Pisarzowi nie wolno popadać w monotematyczność. Czytelnicy lubią różnorodność i łatwo ich znudzić, gdy serwuje im się wciąż to samo. Na spotkaniach autorskich często jestem proszona, by wspomnieć w twórczości jakąś miejscowość. Pisanie o nowym, obcym dla mnie miejscu to wyzwanie, lecz trzeba sobie podnosić poprzeczkę. Pomysł na Bydgoszcz podsunęła mi moja wierna fanka, która na co dzień pracuje w jednej z tamtejszych bibliotek publicznych. Bardzo mi pomogła, podpowiadając, z jakich materiałów mogę skorzystać, by zapoznać się z ciekawostkami dotyczącymi miasta i jego historii.
Jak myślisz, dla kogo jest Twoja najnowsza saga „Grzechy młodości”?
Chciałabym, aby sięgnęli po nią i mężczyźni, i kobiety, niezależnie od wieku. Oczywiście z uwagi na drastyczność niektórych opisów wychodzę z założenia, że cykl dedykowany jest osobom dorosłym. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: mamy twarde sceny przesłuchań przez bezpiekę, elementy niepokoju związane z działalnością opozycyjną, ale też wątki romantyczne. Na pierwszy plan wysuwają się jednak typowe problemy przeciętnej rodziny lat siedemdziesiątych oraz późniejszych. Zależy mi, aby ukazać, jak na przestrzeni kilku dekad zmieniał się podział ról i obowiązków w rodzinie oraz kwestie związane z wychowywaniem dzieci.
Czy zdarzyło się, że Twoi znajomi odnaleźli się w Twoich bohaterach?
Nigdy nie opisuję w moich powieściach osób, które znam. Nawet jeśli zainspiruje mnie jakaś historia i wykorzystuję ten motyw, to dokładam starań, by jak najmocniej oddalić wymyślonych przeze mnie bohaterów od autentycznych postaci. Czasami piszą do mnie czytelnicy, że odnaleźli się na kartach mojej powieści, lecz w takich przypadkach chodzi wyłącznie o utożsamianie się z losami osób fikcyjnych. Do tej pory nikt się na to nie uskarżał, zawsze były to entuzjastyczne wiadomości.
Czy potrafiłabyś napisać książkę na zadany temat?
Nie wiem, nigdy wcześniej nikt nie narzucał mi tematów. Zawsze opierałam się na tym, co gra w mojej duszy. Czasami jakiś temat może się zdawać interesujący, lecz gdy zaczynam się w niego zagłębiać, stwierdzam, że nie będę go realizowała. To daje mi prawdziwy komfort. Nigdy nie wysyłam do mojego wydawcy szczegółowych planów powieści, które zamierzam napisać, gdyż czasami bywa tak, że w trakcie realizacji muszę zmodyfikować pierwotne zamierzenia. Dla mnie działalność literacka oznacza pełną swobodę.
Czy wyobrażasz sobie życie bez pisania?
Zdecydowanie nie potrafię sobie tego wyobrazić, gdyż z literaturą mam do czynienia od najmłodszych lat. Dzisiaj całe moje życie jest podporządkowane pisaniu. Pisarstwo jest zajęciem niezwykle satysfakcjonującym, choć wbrew pozorom pozbawionym tej otoczki romantyzmu, którą znamy z filmów. Nie ma więc urokliwych zakamarków na łonie natury czy kawiarnianych stolików, przy których zasiadam z notatnikiem lub laptopem. Jest osobny pokój w moim domu, a w nim typowo biurowe wyposażenie: biurko, fotel obrotowy, komputer z drukarką i bogaty księgozbiór. Literatura stała się więc nierozerwalnym elementem mojego życia domowego. Mogę śmiało stwierdzić, że dzięki pisaniu czuję się spełniona.