Andrzej Walczak
Leonardo da Vinci – geniusz wszech czasów poza wieloma innymi talentami posiadał także umiejętność tworzenia utworów literackich. Swoje zamiłowania w tej dziedzinie odkrył dzięki poecie, Antoniemu Cammelliemu, którego poznał w czasie pobytu w 1477 w Pistoi.
Jak pisze Walter Isaacson, autor godnej polecenia książki pt. „Leonardo da Vinci”, „jak przystało na potomka długiej linii notariuszy, Leonardo da Vinci był zapalonym skrybą. Notowanie spostrzeżeń i pomysłów było dla niego czymś najzupełniej naturalnym, podobnie jak szkicowanie rysunków i sporządzanie rozmaitych list. Na początku lat osiemdziesiątych XV wieku, wkrótce po przybyciu do Mediolanu, zaczął prowadzić zapiski w sposób regularny i robił to do końca życia. Niektóre z notatników to zbiory luźnych kart formatu tabloidu. Inne były niewielkimi, oprawionymi w skórę lub welin książeczkami kieszonkowych rozmiarów, a czasem nawet jeszcze mniejszymi, które artysta zawsze nosił przy sobie, by móc sporządzać notatki także poza domem”. Leonardo chodząc po ulicach bardzo uważnie obserwował ludzi i notował wszystko, co było dla niego ciekawe: ich gesty, mimikę, zachowanie, nawyki. Po obserwacji skrzętnie notował wszystkie spostrzeżenia w książeczce, którą miał przytroczoną do pasa.
Warto odnotować, że wśród wszystkich zachowanych notatek artysty nie znajduje się ani jedna linijka tekstu, która odnosiłaby się do niego samego. Nie zapisywał niczego o sobie, a więc uważał zapewne, że nie ma w badaniu samego siebie nic ciekawego.
Do dziś zachowało się około 7200 stron jego notatek. Isaacson podaje, że to zapewne jedna czwarta tego, co w ogóle stworzył, jednakże niektórzy uczeni, w tym Martin Kemp, przypuszczają, że 80% notatek Leonarda zaginęło. Isaacson pisze: „Po jego śmierci część notesów i zeszytów została rozparcelowana, co ciekawsze strony wyrywano i sprzedawano, a różni kolekcjonerzy – najbardziej znanym z nich był urodzony w 1533 roku rzeźbiarz Pompeo Leoni – na własną rękę łączyli będące w ich posiadaniu karty w nowe kodeksy”. Jednymi z tak powstałych kodeksów są „Kodeks Atlantycki” i „Kodeks Arundel”, których kompilacja miała miejsce w XVII wieku. Za to „Kodeks Leicester” został stworzony przez samego Leonarda, który zebrał w nim notatki z lat 1508-10.
Leonardo, dążąc do tworzenia rzeczy doskonałych, prowadził bardzo szczegółowe notatki, zapisując nie tylko spostrzeżenia naukowe i artystyczne, ale także osobiste przemyślenia, rozliczenia i listy. Sporządzał je pismem lustrzanym. Być może czynił tak, bo chciał je zachować w tajemnicy, jednak bardziej prawdopodobnym jest, iż wynikało to z jego leworęczności – dzięki takiemu sposobowi pisania nie rozmazywał atramentu.
Podkreślał, że pragnie, by jego notatki kiedyś opublikowano. Możliwe, że sam zamierzał to uczynić, jednakże utrudnieniem była jego skłonność do przeskakiwania z tematu na temat. Nigdy nie zredagował notatek w takiej formie, by nadawały się do druku, jednak w związku z uczuciem nadchodzącej śmierci starał się porządkować swoje zapisy. W momencie jego śmierci większość notatek była powiązana tasiemkami, a reszta zebrana w oprawione w skórę zeszyty i notatniki.
Po śmierci mistrza Melzi zabrał jego notatki do swojej rodowej posiadłości z zamiarem ich skatalogowania, jednak zadanie to przekraczało jego możliwości, mimo iż zatrudnił do pomocy dwóch pisarzy. Udało mu się tylko przygotować niekompletny wolumin poświęcony malarstwu, nazwany potem „Traktatem o malarstwie”.
Po śmierci Melziego w 1570 r. zbiór odziedziczył jego syn Orazio, który jednak nie wykazywał żadnego nim zainteresowania. Pozbierał wszystkie papiery ojca, by zrobić w domu więcej miejsca, i schował wszystko w kredensie.
Nauczyciel Orazia, Lelio Gavardi, bez trudu przekonał go, by oddał mu trzynaście woluminów notatek, które sprzedał księciu Toskanii. Po kilku latach mediolański mnich Mazenta przekonał księcia, by notatki wróciły w ręce rodziny Melzich. Gdy mnich przybył do domu Orazia, ten polecił, by mnich je zatrzymał, gdyż twierdził, że sam ma ich pod dostatkiem.
Z czasem rozeszły się wieści o kolekcji Orazia. W jego domu zjawiali się liczni poszukiwacze skarbów i każdy wyjeżdżał z przynajmniej kilkoma stronicami wydartymi z notatników. W ten sposób zbiory rozproszyły się po świecie. Cześć znalazła się w zbiorach rodziny królewskiej w Windsorze, inne, przechodząc przez ręce szlachty i duchowieństwa, znalazły się w bibliotekach we Włoszech, Hiszpanii i Francji. Wiele zaginęło lub uległo zniszczeniu.
Dziś większość znajduje się w publicznych zbiorach, część należy do prywatnych kolekcji. Najbardziej znaną pozycją jest Kodeks Leicester, którego nazwę w 1980 roku zmieniono na Kodeks Hammera, kupiony w 1994 r. przez Billa Gatesa za 30 800 000 dol.
Notatki Leonarda zawierały liczne opisy eksperymentów i wynikających z nich odkryć. Za życia Leonarda były znane tylko małej grupie artystów i kolekcjonerów sztuki, z których żaden nie miał pojęcia o nauce. Nikt nie znał koncepcji Leonarda aż do czasu, gdy Isaac Newton, Gottfried Wilhelm Leibniz, Pierre de Fermat i Christiaan Huygens odkryli je na nowo.
Przed wyjazdem z Florencji Leonardo sporządził spis swoich książek. Były to dwie listy zapisane na podwójnej stronie „Kodeksu Madryckiego”. Dłuższa lista została podpisana: „Spis książek, które zostawiam w dużej skrzyni”, a krótsza: „W skrzyni w klasztorze” (prawdopodobnie kościół Santa Maria Novella). Leonardo wymienił, iż posiadał wówczas 116 książek. Podzielił 50 tomów według rozmiarów i typów na: 25 książek małych, 2 książki duże, 16 książek bardzo dużych, 6 książek na welinie i 1 książka oprawna w zieloną giemzę.
Wracając do twórczości pisarskiej Da Vinciego, aż trudno uwierzyć, że ten genialny artysta zajmował się tworzeniem krótkich utworów literackich, które miały charakter rozrywkowy i miały służyć zabawie na dworze Sforzów. Tak powstały bajki, humoreski, proroctwa, żarty i rebusy. Dziś zachowało się około 300 tego typu utworów. Jego styl był oszczędny, potoczny i nieoszlifowany. W swojej twórczości ukazywał m.in. szczególny stosunek do przyrody, a zwłaszcza zwierząt. Bajki na język polski przetłumaczył Leopold Staff. Isaacson wyjaśnia potrzebę pisania tego typu utworów na potrzeby mediolańskiego dworu faktem, że nikt wówczas nie postrzegał Leonarda jako geniusza, a artysta potrzebował hojności i zamówień. Stąd brała się konieczność zabawiania władcy i zwracania w ten sposób jego uwagi.
Leonardo stworzył też bestiariusz, czyli zbiór krótkich historii o zwierzętach. Opisywał w nich cechy poszczególnych gatunków, kończąc pewnym morałem. Ten rodzaj literatury był popularny od czasów starożytności i przetrwał także w średniowieczu. Zacytujmy jedną z takich historii: „Ostryga otwiera się przy pełni księżyca. Kiedy krab to zobaczy, wrzuca do niej kamyk lub kawałek wodorostu, przez co ostryga nie może się ponownie zamknąć i staje się pastwą kraba. Podobny los spotyka tego, kto otwiera usta, aby zdradzić sekret. Człowiek taki pada ofiarą zdradliwego słuchacza”.
Najbardziej niespodziewane wśród utworów Leonarda są jednak proroctwa. Często nadawał im formę rebusów lub zagadek. „Bardzo lubił zaczynać proroctwa od opisu mrocznej, pełnej przemocy lub katastroficznej sceny, parodiując przy tym styl i treść apokaliptycznych przepowiedni rozmaitych samozwańczych proroków”. Samo rozwiązanie rebusa, okazywało się już zwyczajne i łagodne. „Przykładowo jedno z proroctw zaczyna się tak: Wielu ludzi, którzy zbyt energicznie wypuszczają ustami powietrze, straci przez to wzrok, a wkrótce potem także świadomość. Leonardo wyjaśnia następnie, że chodziło o tych, którzy zdmuchują płomień świecy, kiedy kładą się spać”.
Zachowały się też fragmenty wprawek do stworzenia nowel. Mają one formę listów, w których opisane są nieznane, niezwykłe krainy. Leonardo wracał często do motywu związanego z niszczycielską rolą wody i kataklizmu, który żywioł ten może przynieść. Pozytywną rolę odgrywał w nich inżynier specjalizujący się w hydraulice, który jest w stanie dzięki swej wiedzy i umiejętnościom powstrzymać siejący zagładę żywioł. Trudno nie podejrzewać, że widział w tej roli samego siebie.
BAJKI
Bajki, zebrane w tym tomie, ukazują Leonarda da Vinci wybitnego malarza, rzeźbiarza, architekta, badacza, myśliciela w zupełnie nieoczekiwanej roli. Ten tytaniczny twórca epoki renesansu jawi nam się jako wytworny liryk, wrażliwy obserwator z dystansem patrzący na przemijanie, wady i ścierające się emocje naszego świata.
800 stron, 150 kolorowych ilustracji. Pobudzający wyobraźnię, napisany z pasją literacki portret Leonarda da Vinci. Odwołując się do liczących tysiące stron notatników geniusza, a także do najnowszych odkryć związanych z jego życiem i dorobkiem, autor snuje porywającą opowieść i po mistrzowsku splata wątki twórczości artystycznej Leonarda z jego dokonaniami naukowymi.
Łączenie różnorodnych pasji, tak jak z upodobaniem robił to Leonardo, wciąż pozostaje najlepszym sposobem na rozbudzenie w sobie twórczej inwencji. Życiorys Leonarda – nieślubnego dziecka, homoseksualisty, mańkuta i wegetarianina, mającego problemy z koncentracją i ocierającego się czasem o herezję – to także najlepszy dowód na to, że outsider nie musi stać na straconej pozycji.
Kodeks Kodeks Atlantycki
Największy zbiór notatek Leonarda da Vinci, który powstał w latach 1489-92. Kodeks znajduje się w Bibliotece Ambrosiana w Mediolanie. Zbiór został zestawiony pod koniec XVI w. przez rzeźbiarza i bibliofila Pompea Leoni. Kodeks zawiera informacje z różnych dziedzin nauki, m.in.: matematyki, geometrii, astronomii, botaniki, zoologii.
Pierwsza wersja woluminu była oprawiona w skórę, miała 60 cm wysokości i składała się w 481 kart o formacie folio. Większość kart była rękopisami Leonarda. Niektóre z nich jednak powstały z mniejszych 5-6 kartek, niekiedy przyklejonych, a czasem wmontowanych w okienka, tak, by były widoczne z obu stron. Nazwa kodeksu odnosi się do jego dużego formatu – wielkości atlasu. Nadał ją bibliotekarz Baldassare Oltrocchi, który w 1780 r. wymienił kodeks w spisie jako: kodeks w formie atlasu. W latach 60. XX w. kodeks wraz z wklejkami rozłożono i uporządkowano, oprawiając jego oddzielne części. Obecna wersja kodeksu zawiera 1750 rysunków mistrza.
Traktat o locie ptaków
Znany jest bardziej jako Codex on the Flight of Birds – zbiór pism i notatek sporządzonych przez Leonarda da Vinci powstał w latach 1490-1505. Zawiera głównie studia nad lotem ptaków, które były mu potrzebne do skonstruowania maszyny latającej. Leonardo rozważa w nim aspekty oporu powietrza oraz wpływ wiatru i prądów powietrznych na lot ptaków.
Prócz tego, w Traktacie, znajdują się notatki na temat studiów mechanicznych, anatomiczne rysunki, botaniczne szkice. Znajduje się w nim również jego portret, bardzo podobny do jego autoportretu oraz zapiski o jego wydatkach.
Druga część kodeksu poświęcona jest badaniom nad urządzeniami wojskowymi i powstała pomiędzy 1482 a 1485 rokiem, kiedy Leonardo przebywał w Mediolanie na usługach Ludovico il Moro. Wówczas powstały rysunki galopujących koni, dwóch uzbrojonych rydwanów koszących ciała żołnierzy. W rękopisie znajdują się rysunki moździerzy wraz z mechanizmem regulującym ich zasięg i kulami które po wystrzeleniu i wybuchy rozpryskiwały mniejszymi kulami. Bomby tego typu zostały użyte po raz pierwszy podczas wojny w Wietnamie przez amerykanów.
Kodeks jest wystawiony w Królewskiej Bibliotece w Turynie wraz z rysunkiem wykonanym przez Leonarda przedstawiający bitwę zbrojnych rydwanów.
Alessandro Tartaglione opracował autorską technologię odtwarzania starych manuskryptów.
Między innymi wykonał kopię manuskryptu tzw. Kodeksu Leicester Leonarda da Vinci.
Jak sam o sobie mówi, nie jest żadnym profesorem, ale od wielu lat specjalizuje się w opracowywaniu metod ręcznego postarzania ksiąg. Kiedyś robiło się faksymile, dziś to jest replika. Replika jest jeszcze bardziej doskonała niż faksymile, bo żeby te karty mogły wyglądać tak, jak wyglądają, żeby mogły poruszyć wszystkie zmysły: wzroku, węchu, dotyku, to współczesny twórca musi w to włożyć serce i opracować specjalną technologię.
Wszystkie kodeksy Leonarda z wyjątkiem Kodeksu Leicester są obłożone również w pergamin. Tutaj jest inny papier, to nie jest pergamin, ale ten papier jest tworzony ręcznie metodą rzeźby. Każdą kartę nasącza się specjalnymi maszynami i specjalnymi miksturami, a później specjalnymi szczotkami ten kolor się rozmazuje.
Tartaglione ma w swoim osobistym archiwum zdjęcia wszystkich kodeksów Leonarda da Vinci. To są zdjęcia pojedynczych kart. Gdy ma już właściwie pokolorowany papier, wykonuje pracę graficzną. Porównuje i montuje pierwszą i ostatnią kartę. Wykonuje się mnóstwo prób druku, papieru, koloru druku – to bardzo długi proces, po którym następuje proces ręcznego postarzania, wycinania uszkodzeń specjalnym laserem, robienia dziurek, których przez lata istnienia kodeksu zrobiło się nie mało. Ten kodeks porusza wszystkie zmysły. Przekręcając karty słyszy się, jak one szeleszczą, dotykając czuje się fakturę bardzo nierówną, bardzo chropowatą. Jeśli chodzi o wzrok – widzi się wszystko, każdą rysę i plamę, które zrobił Leonardo. To wszystko jest rozcierane specjalnymi pędzelkami.
Kopia Kodeksu Leicester powstała na zamówienie Domu Manuscriptum, który zamówił u Alessandro 200 egzemplarzy luksusowej edycji, związanej z 500-leciem Leonarda da Vinci.
Kodeks Leicester poświęcony jest głównie astronomii. Został tak nazwany po ostatnim właścicielu, hrabim Leicester. Aktualnie w posiadaniu księgi jest Bill Gates, który kupił kodeks w 1994 roku na aukcji za 30 800 tys. dol. Dziś kodeks pozostaje w jego zbiorach i jest warty 52 mln dol. A ile kosztuje egzemplarz kopii Kodeksu Leicester? Ponad 17 tys. złotych. To nie dużo w porównaniu do milionów, które zapłacił Bill Gates. Ale musimy pamiętać, że to jednak tylko 72 strony (31 kartek), nie ma żadnej oprawy, szlachetnych kamieni, bindowania. A jednak to absolutne artystyczne arcydzieło. Arcydzieło pracy ludzkich rąk.
Czy Gates nie był niezadowolony, że zrobił Pan tę kopię?
Nie wiemy, czy on wie, że je zrobiliśmy, ale niech sobie jedną kupi.
Ile tu jest kart?
18 in folio, czyli 72 strony. Są numerowane, ale jednostronnie.
Ile czasu zajmuje zrobienie jednego kodeksu?
To zależy, ile godzin dziennie się pracuje, jak pracowity jest artysta. Jeśli 8-9 godzin dziennie, to 4-5 dni.
To szybciej, niż robił to Leonardo.
Tak, ale to ostatnia faza, kiedy to schodzi z druku. Wtedy papier jest równy, a potem trzeba nad każdą karta pracować: wyrzeźbić, przyciąć, postarzyć, nasączyć zapachem. Przez wiele lat doprecyzowywała tę technikę, robiłem wiele prób, dlatego robię to dziś szybciej, niż robiłem na początku. Nieustannie myślę, jak jeszcze udoskonalić technologię rzeźby w papierze. To ciągły proces twórczy, ale też dlatego każda z tych 200 kopii jest trochę inna. To nie jest praca maszynowa.
A skąd jest ten papier, bo na pewno nie jest to coś zwykłego.
To jest dość drogi papier, ale to raczej papier brzydki, czyli nie luksusowy, błyszczący. Raczej bardzo rzadki. W tamtych czasach z papierem nie było łatwo, więc Leonardo używał każdej karty kilkukrotnie. Najpierw na przykład robił szkice, potem je ścierał i na nich nadpisywał. Wszystkie jego kodeksy wyglądają na mocno zniszczone, mocno zużyte, bo to nie był papier dobrego gatunku. Bardzo dużo czasu zajęło mi znalezienie papieru, który trochę by trochę był zbliżony do tego, na jakim pisał Leonardo. Chodzi o gęstość, gramaturę, papier nie może być zbyt zwarty, gładki, musi być odpowiedni. Jeśli byłby zbyt delikatny, to nie zniósłby wszystkich technik. Karty by się rozleciały. Nie jest prawdą, że coś pięknego musi być nadrukowane na pięknym papierze.
Czy pracując nad kopiowaniem interesuje się Pan także treścią kopiowanych kart?
Wszystko mnie interesuje, bo w rzeczywistości Leonardo był dla mnie mistyczną i tajemniczą postacią. Jak się otwiera ten manuskrypt, to tak, jak by się otwierało jego duszę, grzebie się w jego duszy. Dziś już wiemy, co jest napisane w środku, ale biorąc pod uwagę nieprzeciętny umysł Leonarda da Vinci i oraz to, że on próbował ukryć różne rzeczy, choćby fakt, że pisał pismem lustrzanym, to tam mogą być jeszcze ukryte inne tajemnice, niż nasza cywilizacja dotąd zdekodowała. Jestem bardzo, absolutnie zafascynowany Leonardem.