Strona głównaRecenzjaWiktor Mrok - Mała baletnica

Wiktor Mrok – Mała baletnica

Książka opowiada o rozpracowaniu przez rosyjską policję międzynarodowej grupy zajmującej się pornografią dziecięcą. W zasadzie tyle, jeśli chodzi o treść. Teraz przechodzę do wrażeń z lektury. Zabierałem się do tej książki jak pies do jeża, bo jeśli coś brzydzi mnie najbardziej na świecie, to krzywdzenie dzieci. Dlatego wcale nie miałem ochoty, by wniknąć w temat głębiej. Kiedy już przemówiłem do siebie motywująco w kilku męskich, nienadających się do zacytowania słowach, przeleciałem przez powieść niczym pocisk.
Autor umie pisać potoczyście, ale… tych ale mam kilka. Po pierwsze Mrok nie podaje swoich prawdziwych danych, ani miejsca pracy. Pozwala się nam domyślać, że był jakimś szalenie ważnym szpiegiem albo dochodzeniowcem, czy też jakkolwiek się takie funkcje nazywają i zna wydarzenia z pierwszej ręki. Dlatego opisał wszystko tak dokładnie, że jeśli ktoś z Państwa chciałby wejść w biznes dziecięcej pornografii (a pewnie i każdej innej), znajdzie w tej książce wszystkie potrzebne wskazówki. Zaraz, jakie tam wskazówki, znajdzie wszystko podane jak na tacy. Czy naprawdę tak dokładnie trzeba to było opisać, żeby największy dureń sobie poradził?
Po drugie zżera mnie zazdrość. Do zapoznania się z atmosferą, jaka panowała w ekipie dochodzeniowej, która rozgryzała aferę, nie wiedziałem, że policja w Rosji to tak anielsko mili ludzie. Ciepli, serdeczni, po ludzku odnoszący się do siebie nawzajem. Nawet gdy sobie dogryzają, to lekko, by nie skaleczyć. Wszyscy się lubią, wieczorami spotykają się u szefowej w domu, a jej mąż z FSB podaje pizzę i pomaga w dochodzeniu. Toż to kompletnie odrealnione sytuacje!
Do tego dochodzi – tu już nie byłem zdziwiony – picie. Cała ekipa chodzi na wódkę, ale rano są już w pracy i efektywnie działają. Gdy odwiedzają szpital, to pytają doktora, czy by się z nimi nie napił, a ten odpowiada, że chętnie, bo właśnie kończy dyżur i rusza – po pracy!, jakże by inaczej – wspólnie spędzić czas z policją. Podobne dialogi odbywają się z prokuratorem. Sami Państwo rozumieją, jak wiele wspólnego z rzeczywistością mają takie opisy.
W końcu sprawa zasadnicza – to miał być kryminał. Ale całą historię znamy od początku i wiemy, kto jest kim, a generalnie nasi dochodzeniowcy do niczego nie dochodzą, bo ktoś robi to za nich.
Ta książka ma jedną zaletę. Autor jest mistrzem zaokrąglania kantów i łagodzenia, dlatego też drastyczne treści dotyczące spraw związanych z dziećmi (w tym wypadku na szczęście) także wyłagodził i żaden czytelnik nie będzie miał koszmarów. Dziękuję, panie Wiktorze Mroku.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Migalski

Marek Migalski: Czeska lekcja

Kontrowersja to teraz modna sprawa. Bez niej trudno zostać zauważonym w świecie celebrytów i gadających głów. Marek Migalski – doktor habilitowany, politolog – też...
Chmielarz

WOJCIECH CHMIELARZ: NIE PISZĘ KSIĄŻEK POD EKRANIZACJĘ

https://www.youtube.com/watch?v=9ee-Hi4xEW8&t=2094s „Przestańmy udawać, że nie oceniamy książek po okładce” – mówi Wojciech Chmielarz w studiu Fanbook.tv, komentując nowe wydanie serii z Jakubem Mortką. Wojciech Chmielarz...

Grzegorz Kapla: Miasto moje, a w nim…

Zacznę tę recenzję od górnego „C”: nie czytałem w zeszłym roku równie dobrej literatury pięknej. Teraz to samo w wersji młodzieżowej: Grzegorz Kapla umie...

Kotler Philip, Kevin Lane Keller, Alexander Chernev: Marketing

"Marketing", fundamentalne dzieło Kotlera, którego najnowsze wydanie współtworzyli Keller i Chernev, od blisko 60 lat jest biblią menedżerów. Podstawą tego wydania jest szesnasta edycja...

Makos Adam, Alexander Larry: Rycerze wojennego nieba

Niebywała autentyczna historia dwóch pilotów i walk w przestworzach podczas drugiej wojny światowej Grudzień 1943 roku. Poważnie uszkodzony amerykański bombowiec z trudem utrzymuje się w...

Marek Migalski: Czeska lekcja

Czego możemy nauczyć się od Czechów? Nie jest to książka naukowa, lecz raczej swobodny esej, niestroniący od osobistych wtrętów i uwag. Nie jest to także kompendium...

Grzegorz Kapla: Miasto moje a w nim…

Wielkie miasto, i ludzie, którzy codziennie zmagają się z nowymi wyzwaniami jakie stawia przed nimi życie… Ktoś szuka taksówki, żeby pojechać do pracy ale na...

Katarzyna Bonda: Kolekcjoner lalek

"Zostały mu tylko lalki. Tylko one się liczą. Ich twarze zawsze są takie same. Ciała nieruchome, obiecujące. Może się nimi bawić do woli, bo na...
0
Would love your thoughts, please comment.x