Lubomir Baker
Pętacki wiersz
sam wiesz, że łżesz,
ale dlaczego tak boli, tak boli?
W poezji Władysława Broniewskiego są rzeczy piękne, ponadczasowe i chwytające za serce. Są też wiersze nie tylko haniebne, ale także po prostu tak słabe, że aż boli. Przytoczony cytat z „Zielonego wiersza” przekonuje, że poeta sam ten ból odczuwał. Te najbardziej haniebne utwory są też właśnie najsłabsze, ale o tym za chwilę.
Broniewski urodził się w Płocku w 1897 roku. Tam też się kształcił, a w gimnazjum współtworzył między innymi Związek Strzelecki. Jako 15-latek porzucił naukę i wstąpił do Legionów Polskich, przyjmując pseudonim „Orlik”. Brał udział w bitwie pod Jastkowem, a po kryzysie przysięgowym wraz z kolegami z Legionów został internowany w Szczypiornie. Było to najlżejsze ograniczenie wolności, jakie milo się stać jego udziałem. Koledzy żołnierze musieli cenić jego postawę, skoro został wybrany jednym z przewodniczących sądów blokowych, które rozstrzygały sprawy sporne i potępiały wykroczenia. Po zwolnieniu zdał eksternistycznie maturę, ale równocześnie działał w konspiracji w Polskiej Organizacji Wojskowej. Za udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku został odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Wojskowego Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyżem Walecznych.
Powojenna rzeczywistość niespecjalnie przypadła mu do serca. Zbliżył się do KPRP i pisał dla „Nowej Kultury” i „Kultury Robotniczej”. Był członkiem zespołu „Miesięcznika Literackiego”.
Latem 1931 r. wybuchł niemały skandal z udziałem poety. Otóż został aresztowany podczas zebrania literatów związanych z KPP i osadzony wraz z Janem Hemplem i Aleksandrem Watem w areszcie miejskim w Warszawie. Aresztowanym pomocy udzielił Bolesław Wieniawa-Długoszowski, adiutant marszałka Piłsudskiego. Niespecjalnie dobrze to wyglądało, by władze aresztowały poetę, w dodatku zasłużonego żołnierza, stąd interwencja na najwyższym szczeblu.
Jednym z najsłynniejszych wierszy Broniewskiego z tego okresu był „Bagnet na broń”, który powstał, gdy jasne stało się, że Niemcy ruszą zbrojnie przeciw Polsce. Tego wiersza dotychczas uczyły się wszystkie dzieci i miejmy nadzieję, że żadnemu reformatorowi od siedmiu boleści nie przyjdzie do głowy tego zmieniać.
We wrześniu 1939 r. poeta zgłosił się na ochotnika do wojska. Przyjechał z Warszawy do Tarnopola. Został przydzielony do Ośrodka Zapasowego 28 Dywizji Piechoty w Zbarażu. Zanim jednak miał okazję stanąć do walki, nastąpiła agresja ZSRS na Polskę. Poeta był świadkiem wkroczenia Armii Czerwonej do Lwowa 23 września 1939 r. Nie mógł pogodzić się z tym, że ZSRS napadł na Polskę, czemu dawał wyraz w swojej późniejszej twórczości więziennej, spisanej po wrześniu 1941 r. Na terenach okupacji sowieckiej znalazły się także pierwsza żona Broniewskiego, Janina Broniewska i ich córka Joanna („Anka”, ur. 24 listopada 1929 r.), o której śmiało można powiedzieć, że była najważniejszą kobietą w jego życiu – właśnie córka, a nie czerwona jak chusta pioniera żona.
Sowieci rozpoczęli politykę pozyskiwania polskich intelektualistów. Wielu literatów, zwłaszcza o poglądach lewicowych (Jerzy Borejsza, Wiktor Grosz, Mieczysław Jastrun, Jan Kott, Stanisław Jerzy Lec, Leon Pasternak, Tadeusz Peiper, Julian Przyboś, Jerzy Putrament, Julian Stryjkowski, Lucjan Szenwald, Aleksander Wat, Adam Ważyk, Tadeusz Boy-Żeleński), oczekując wojny niemiecko-radzieckiej i obawiając się represji policyjnych, zaczęło pod wpływem Wandy Wasilewskiej współpracować z władzą sowiecką, która rozpoczęła wydawanie polskojęzycznego „Czerwonego Sztandaru”. (Warto w tym momencie wspomnieć, że Janina Broniewska i Wanda Wasilewska były największymi przyjaciółkami przez całe życie i Wasilewska dla Anki była ciocią, czasem znacznie przyjemniejszą i ludzką od własnej matki). 19 listopada 1939 r. w „Czerwonym Sztandarze” opublikowano haniebne pod każdym względem oświadczenie pisarzy polskich odnoszące się z aprobatą do wcielenia Ukrainy Zachodniej do Ukraińskiej SRR. Broniewski tego oświadczenia nie podpisał, ale był na tyle znaną postacią, że opłacało się dokonać mistyfikacji i ktoś bez jego wiedzy podpisał je za niego. Broniewski nie identyfikował się z linią programową radzieckiej gadzinówki, ale łudził się, że przebywając na terenach zajętych przez Sowietów będzie mógł bez przeszkód publikować swoje wiersze. Dał do druku między innymi słynny wiersz „Żołnierz polski”, rzecz jasna sowiecka cenzura nie dopuściła do wydania jego utworów o treści patriotycznej.
24 stycznia 1940 r. Władysław Broniewski został wraz z Aleksandrem Watem i innymi literatami aresztowany przez NKWD we lwowskiej restauracji Ognisko Inteligencji w zorganizowanej przez NKWD prowokacji. 27 stycznia, trzy dni po aresztowaniu, w „Czerwonym Sztandarze” ukazał się tekst spreparowany przez NKWD pod tytułem „Zgnieść gadzinę nacjonalistyczną”, w którym autor szkalował w stylu stalinowskim aresztowanych literatów i uzasadniał ich aresztowanie motywami kryminalnymi. Aresztowani zostali przewiezieni do aresztu śledczego na Zamarstynowie. W zgodnych relacjach współwięźniów Broniewski trzymał się bardzo dzielnie i kategorycznie odmówił współpracy z NKWD. Po czterech miesiącach został przeniesiony do więzienia śledczego NKWD na Łubiance, gdzie spędził trzynaście miesięcy. Po wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej wywieziono go do Saratowa, a następnie do Ałma-Aty, gdzie 7 sierpnia 1941 r. został wypuszczony z więzienia po amnestii wynikającej z układu Sikorski – Majski.
Broniewski po aresztowaniu przez NKWD w 1940 r.
Wstąpił do polskiej armii Andersa. Pracował w ambasadzie polskiej w Kujbyszewie. W 1942 roku ewakuował się wraz z oddziałami polskimi do Iranu, później wraz z 2 Korpusem Polskim poprzez Irak trafił do Palestyny. Do kraju wrócił po długich wahaniach (związanych z więzieniem sowieckim i opublikowanymi w Palestynie antysowieckimi wierszami) w 1945 roku.
Kiedy dowiedział się, że jego pierwsza żona Maria przeżyla Oświęcim, zdecydował się wracać. W jednym z wierszy napisał:
Na północy jest zwalony dom,
będzie – wolność, prawo i praca.
Czas ująć w dłonie pług, pióro i łom,
czas dom budować, czas wracać.
Kiedy jednak zdecydował się na powrót, zaangażował się w budowę nowej, komunistycznej i stalinowskiej rzeczywistości. Był prominentnym twórcą, był publikowany, nagradzany (w tym Orderami Sztandaru Pracy z rąk Bieruta), miał mieszkanie i możliwość wyjazdów zagranicę. Stać go było na wypady z córką, a potem z wnuczką na narty. Płacił jednak za ten dobrobyt utworami, które pisał na cześć Stalina i nowej rzeczywistości. Z wiersza „Słowo o Stalinie” pochodzi popularny wówczas cytat: „Stalin – słowo jak dzwon!”. Z tego samego wiersza cytujemy też poniższy fragment:
Tam ‒ bezrobocia, strajki,
głód.
Tu ‒ praca. Natchniony traktor.
Tworzy historię zwycięski lud.
Chwała faktom!
Tylko kompletny ignorant w kwestiach poezji nie dostrzegłby, że to wiersz na żenującym poziomie, ale ówczesną władzę zadowalał „natchniony traktor” i bijące w oczy kłamstwo o „chwale faktom”. Czy poetę nie bolało, co pisał? Pewnie tak, ale przeżył w życiu tyle rozczarowań: najpierw odrodzoną Polską, potem prawdą o sowieckim raju, a na koniec powojenną rzeczywistością, że chyba po prostu postanowił żyć z spokoju. Jednak przecież nie przestał czuć i widzieć, zapewne dlatego pił coraz więcej. Kiedy Bierut prosił Broniewskiego, by napisał nowy hymn, odmówił. Podobno przyniósł prezydentowi kartkę z tekstem, na której było napisane słowa: „Jeszcze Polska nie zginęła…”.
Nie chcę go wybielać ani usprawiedliwiać, był przecież czynnym uczestnikiem zbiorowego gwałtu na Polsce, jakiego dokonywał Bierut et consortes, ale widzę jego załamanie i to, że nie szukał dla siebie łatwych usprawiedliwień.
Ostateczne załamanie nastąpiło, kiedy zmarła jego ukochana córka Anka. Być może popełniła samobójstwo po tym, jak odkryła, że jej kochanek Bohdan Czeszko jest też kochankiem jej matki (tę wersję podaje m.in. A. Zaorska w książce „Poznaj ich prawdziwe nazwiska”); a być może był to po prostu wypadek (za tą wersją opowiada się wnuczka Broniewskiego, córka Anki, Ewa Zawistowska w wydanej właśnie wspomnieniowej książce „Dziadek Władek”). Bez względu na przyczynę, śmierć Anki w 1954 r. była ciosem dla jej ojca, po którym się nie podniósł. Jej imieniem nazwał swój ostatni tomik wierszy, które można porównać z „Trenami”.
Na Powązkach ośnieżona mogiła,
brzozy coś mówią szelestem…
Powiedz, czyś ty naprawdę była,
bo ja jestem…
[***] Anka, to już trzy i pół roku
Potem poeta zniósł jeszcze upokorzenie związane z wsadzeniem go szpitala psychiatrycznego, gdzie podobno Janina Broniewska umieściła go dzięki pomocy swojego kumpla Jakuba Bermana. Znów wnuczka nieco inaczej opisuje tę kwestię, zrzucając winę na Wandę, ostatnią żonę poety, ale trudno jej się dziwić, że nie chce oskarżać babki, która po śmierci matki ją wychowała. Broniewski pisał grypsy do żony, podjął w szpitalu głodówkę, by wykazać, że nie oszalał. I znowu, jak w międzywojniu władza trochę się przestraszyła, że im poeta umrze i będzie skandal, więc go wypuszczono.
W sztandarowym wierszu pt. „Poezja” poeta prosił:
niech nas miłość ogromna potarga.
Więcej bólu i więcej radości!
Muza przelatując nad nim usłyszała chyba tylko prośbę o ból, bo dała mu go aż za wiele.
Najciekawsze książki o Władysławie Broniewskim
Ewa Zawistowska
Dziadek Władek. O Broniewski, Ance i rodzinie
Ewa Zawistowska to wnuczka Władysława Broniewskiego. W książce opublikowała rodzinną korespondencję z lat 1947-1962, która stanowi fundament jej opowieści o rodzinie.
Mariusz Urbanek
Broniewski. Miłość, wódka, polityka
Pierwsza kompletna, oparta na materiałach źródłowych biografia Władysława Broniewskiego, ukazująca jego skomplikowane losy, fascynacje i rozczarowania polityczne, nieprzejednaną postawę polskiego patrioty, mimo pozorów uległości wobec władzy i nacisków politycznych.
Zgubiłem okulary. Listy z lat 1947-1962
Wanda i Władysław Broniewscy
Listy Władysława i Wandy Broniewskich obejmują czas powojenny, niezwykle ciekawy ze względu na drogę Broniewskiego, który po powrocie z Anglii i śmierci wieloletniej przyjaciółki Marii Zarębińskiej próbował wpisać się w nową polską powojenną rzeczywistość.
Pamiętnik
Władysław Broniewski
Przez lata skrywany, czasami tylko reglamentowany „Pamiętnik” poety zdążył obrosnąć legendą.