„Klechdy polskie” Bolesława Leśmiana to napisany bardzo kwiecistym językiem, kojarzącym się z prozą Doroty Masłowskiej, zapis archetypicznych podróży szamańskich, które musiały kiedyś przydarzyć się jakimś mieszkańcom polskiej wsi. Mógł to być efekt deprywacji sensorycznej, spowodowanej długotrwałą ciszą, spokojem i monotonią powtarzalnych czynności, powodującymi odcięcie od bodźców zewnętrznych, zakłócających pierwotny stan umysłu. Taką podróżą szamańską, która też mogłaby się stać kolejną klechdą Leśmiana, było spotkanie z UFO w Emilcinie w 1978 roku.