„Kiedy oszust trafia na jeszcze większego oszusta, wtedy zaczynają się prawdziwe perypetie” – mówi Michał Jędryka o głównej osi intryg w jego thrillerze pt. „Wielka herezja”.
Zanim zaczął pisać tę książkę, szukał obrazu, który byłby nie tylko niezwykły, ale też jedyny, by marszandzi nie znali jego ceny. Tak trafił na „Spotkanie” Brunona Schulza, co splotło się z obszerną opowieścią o rynku sztuki i świecie naprawdę wielkich pieniędzy, którą przekazał mu pewien sygnalista.
Autor opowiada Magdalenie Mądrzak o tym, dlaczego tak a nie inaczej przedstawił Warszawkę i Warszawę, a o swoim głównym bohaterze mówi, że „w powieści gatunkowej pozytywni bohaterowie słabo się sprawdzają”. Co warte podkreślenia, autor zastrzega oczywiście, że osoby i zdarzenia są wymyślone (choć łatwo rozpoznać pierwowzory), ale wprost pisze, że „przedstawione mechanizmy, techniki i sposoby malwersacji finansowych” mają potwierdzenie w faktach. O tym także jest ta rozmowa.