Jestem zachwycony pomysłem na tę książkę. Połączenie historii miejsc, ulic, placów, mostów, ogrodów, w które obfituje stolica Francji z literackimi wersjami miasta, zbratanie bohaterów historycznych z fikcyjnymi i opisanie ulicy po ulicy, domu po domu, dzielnicy po dzielnicy – to pomysł znakomity.
Autor imponuje wiedzą i stworzył dzieło, które budzi szacunek. Wielość postaci i wydarzeń, które mamy okazję spotkać na kartach książki, budzi oszołomienie, a także – to najbardziej mi się podobało – chęć powrotu do lektur zapomnianych, dawno nieczytanych i sięgnięcie po te, których wcale nie znamy, a okazuje się, że warto zawrzeć z nimi znajomość.
By dać Państwu przedsmak, wspomnę choćby o uliczce Saint-Jacques, której nazwa wywodzi się od szlaku pielgrzymkowego do Compostelli. Stoją przy niej dwie szkoły, w jednej wykładał Mickiewicz, w drugiej zaś miała miejsce następująca scena: Ludwik XVI z małżonką zawitał pewnej nocy do szkoły, zbudzono w pośpiechu uczniów i jeden z nich, chudy i blady, na kolanach wygłosił hołd na cześć monarchów. Uczniem tym był Robespierre.
Przy tej ulicy mieszkał Beckett oraz Francois Villon, gdy pisał „Wielki testament”, tu działał nielegalny klub bonapartystów z powieści „Hrabia Monte Christo”, bohater „Szkoły uczuć” jadał tu obiady i tu odbyła się egzekucja szajki Tykwy z „Tajemnic Paryża”. Wybrałem tylko kilka opisanych przez autora epizodów literacko-historycznych, związanych z tą ulicą.
Gdy już Państwo wiedzą, z czym mamy w tej książce do czynienia, muszę opisać jej wady, bowiem są nie do przeoczenia.
Po pierwsze, kilkanaście rozkładówek ciągiem bez jednego nawet akapitu sprawia, że proces czytania jest fizycznie męczący. Takie strony zdarzają się nagminnie. Archiwalne zdjęcie prezentujące manifestację polską pod domem, w którym mieszkał Mickiewicz, nie ma opisu przybliżającego datę, kiedy miała ona miejsce. Podobnie jest w innych przypadkach. Fotografia paryskiej ulicy nocą mogłaby być równie dobrze zdjęciem Wejherowa z zeszłego tygodnia – kompletnie nie wiadomo, co na nim jest.
Sporo do życzenia pozostawia także korekta, zwłaszcza interpunkcja, to jednak są uwagi do redakcji, nie do autora, który wykonał kawał imponującej pracy.
Książkę tę trudno czytać ciągiem, bo to nie powieść. Jednak jeśli wybieramy się na zwiedzanie Paryża, nawet wirtualne, możemy każdego dnie przewędrować jedną ulicę, by dać się wciągnąć literaturze i historii. To jednak, jak wspomniałem, powoduje głód kolejnych książek, czego serdecznie Państwu życzę.