Czy stereotyp jest prawdziwy?
Równie dobrej książki o rodzinie nie czytałem od bardzo dawna. Jej głównymi bohaterkami są tytułowa teściowa – Diana oraz jej synowa ‒ Lucy. W tle są też dzieci Diany: syn, mąż Lucy oraz córka Diany Netti z mężem i oczywiście mąż Diany.
Lucy wchodząc do rodziny męża ma jak najlepsze intencje, sama straciła matkę jako nastolatka i marzy, by znaleźć ją w teściowej. Tymczasem teściowa nie ma wiele wspólnego z radosną, cieplutką kobietą. Jest wzorowa w każdej sytuacji, a przy tym chłodna i nieugięta. Nadzieje Lucy na budowę wspaniałych relacji z matką męża ze spotkania na spotkanie topnieją. W końcu zostają zastąpione przez niechęć, a wreszcie wręcz nienawiść. To wersja Lucy, ale autorka pokazuje nam też wersję Diany, która ma powody, by zachowywać się tak, a nie inaczej. Poznajemy jej przeszłość i drogę, jaką przeszła do zajmowanej obecnie pozycji bardzo zamożnej osoby, będącej filarem społeczności.
Pewnego dnia Diana popełnia samobójstwo, ale policja zaczyna dochodzenie, by sprawdzić, czy przypadkiem ktoś jej w tym nie pomógł. Wiele rodzinnych tajemnic wychodzi powoli na jaw.
Wiele powstaje książek odsłaniających rodzinne dramaty, ale ta ma w sobie coś nieuchwytnie wspaniałego, wciągającego. Przede wszystkim autorka darowała sobie tanie psychologizowanie i moralizowanie, którego pełno jest we współczesnych powieściach obyczajowych, tylko pokazała, jak czasami najlepsze nawet intencje mogą być opacznie zrozumiane, jak trudno jest się w praktyce porozumieć, a także jak ciężką rolę ma kochający i równocześnie odpowiedzialny rodzic.