To pierwszy tom trylogii, której akcja toczy się w Londynie. W tym wyjątkowym mieście włóczą się bezwzględni mordercy, którzy mordowanie londyńczyków mają za nic. Nie, nie jest to współczesna powieść społeczno-polityczna, ale opowieść z czasów wiktoriańskich, a napastnicy nie są z tego świata. Granicy między dwiema rzeczywistościami strzeże tytułowy nadzór, którego siły są mocno nadwątlone. Znienacka przybywa (a w zasadzie zostaje przyniesiony w worku) kolejny członek mogący wesprzeć słabnące siły porządku, ale okazuje się większym kłopotem niż pomocą.
Teoretycznie jest w tej powieści wszystko, czego powinniśmy od tej konwencji oczekiwać, stwory przywołane z brytyjskich legend budzą grozę jak należy, są bezwzględni bohaterowie, dziwaczne sytuacje, ale… Przeczytałem cały tom i naprawdę nie mam nadal pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Nie umiałbym sensownie opowiedzieć akcji, nie mówiąc o zapamiętaniu imion mnogich bohaterów. Rozumiem, że całe wyjaśnienie będzie się zawierać w trzech tomach, ale ja w tym pierwszym już utknąłem i raczej nie sięgnę po kolejne. Niech się ganiają po lustrach beze mnie.
Charlie Fletcher – Nadzór
Subscribe
0 komentarzy
Oldest