Wszyscy widzieliśmy, co działo się w tym roku w Tatrach. Wyglądało, jakby była tam cała Polska. Mamy też nadzieję, że tyle samo czytelników znajdzie zapowiadana na połowę września nowa książka Igora Brejdyganta „Wiatr”. Autor zabiera nas właśnie w Tatry, ale nie w bajkową trasę do Morskiego Oka, tylko w majestatyczne, groźne. Do ponurego, niegościnnego Zakopanego. Tam czyha zagadkowa śmierć pod tonami śniegu. „Wiatr” to trzymający w napięciu górski kryminał, w którym Igor Brejdygant, mistrz tej formy brawurowo przekracza gatunkowe granice. Przedwiośnie w Tatrach. Rozpędzający się halny zwala z nóg i mąci w głowach. Markowscy, najbardziej znana zakopiańska para, wyruszają na Szpiglasową Przełęcz. Lawina, która schodzi aż za brzeg Morskiego Oka, miażdży lód tysiącami ton śniegu. TOPR-owcy natychmiast rozpoczynają akcję ratunkową. Wawrzyniec jest niemal pewny, że sekundy przed zejściem lawiny usłyszał odgłos eksplozji… Szanse na odnalezienie dwójki wędrowców przy życiu maleją z każdą chwilą. Czy to, co się zdarzyło, to wyłącznie zrządzenie złego losu?