Rzadko jestem tak radykalny w ocenach, ale ta książka to tragedia, nie antyczna bynajmniej.
Nie jestem szczególnie domyślny i w miarę sprawny autor kryminału jest w stanie mnie zwodzić do ostatniej karty w kwestii tożsamości mordercy. Tu wiedziałem, kto zabił, od momentu, gdy tylko poznaliśmy dramatis personae. Co więcej, z całego serca cieszyłem się, że ta wredna laska zginęła, bo była sfrustrowaną, egoistyczną wariatką, która dla własnego zadowolenia zmarnowałaby życie jeszcze wielu ludziom.
Czy może być gorsza rekomendacja dla kryminału?
Książkę można uznać za wartościową wyłącznie z punktu widzenia poznania postępów poprawności politycznej na uniwersytetach. Akcja toczy się wokół zajęć z historii literatury. Na uczelni istnieje funkcja pierwszego sekretarza POP – a podobno komuna to przeszłość – do którego, a właściwie do której, bo to oczywiście kobieta, spływają najczęściej anonimowe donosy na wykładowców, mających się „niewłaściwie” zachowywać. Nasz bohater musi się przed takim cenzorem tłumaczyć, co mówił, omawiając „Eneidę” oraz listy Heloizy i Abelarda. Pani „pierwszy sekretarz” radzi mu, by dla własnego bezpieczeństwa uprzedzał studentów, że na jego zajęciach mogą się zetknąć z seksistowskimi, urażającymi treściami. Facet – normalny, rozkochany w literaturze człowiek – odmawia, bo chce traktować studentów jak rozsądnych, dorosłych ludzi.
Trudno nie przewidzieć, co będzie dalej.
Do tego jest pani detektyw, którą zdradzał mąż, więc na siłę wmawia dokonanie zbrodni człowiekowi, który jej nie popełnił, ale też zdradził żonę. Detektyw liczy gorąco na to, że żona nigdy mu nie wybaczy i wcale się z tym nie kryje.
Za powstanie tej książki odpowiada dwójka autorów. Ja bym się w życiu nie podpisał pod nią własnym nazwiskiem, bo poziom głupoty tego tekstu rzuca na kolana. Trudno mi uwierzyć, że ktoś lubi czytać takie bzdury, w dodatku tak nieudolnie napisane.
Lubomir Baker recenzuje: Tess Gerritsen, Gary Braver ,,Studentka”
Subscribe
0 komentarzy
Oldest