Z Przemysławem Prekielem, autorem książki „Stanisław Dubois (1901-1942)” rozmawiała Joanna Zielińska.
Dlaczego wybrał pan Stanisława Dubois na bohatera swojej książki?
W ubiegłym roku obchodziliśmy 75. rocznicę śmierci Stanisława Dubois. Uznałem, że to jedna z lepszych form pozwalających na uczczenie pamięci po tym wybitnym Polaku. W listopadzie 2017 roku obchodziliśmy też 125. rocznicę powstania Polskiej Partii Socjalistycznej, do której Stanisław Dubois wstąpił w wieku 17 lat i której pozostał wierny. W tym roku obchodzimy też rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, a Polska Partia Socjalistyczna zapisała się piękną kartą w walce o nią. Wszystkie te rocznice wywołały we mnie myśl, potrzebę, upamiętnienia Stanisława Dubois, przypomnienia jego historii.
Myśli Pan, że to postać, o której dziś mało wiemy, a moglibyśmy z jego życiorysu czerpać przydatną naukę?
Stanisław Dubois to postać niezbyt popularna wśród mediów i historyków. Jego zaangażowanie w działalność Polskiej Partii Socjalistycznej nie uchodzi dziś za chlubne, a postawa Dubois nie była zbyt konwencjonalna jak na czas i miejsce, w którym przyszło mu funkcjonować, trudno więc poddawać go jednoznacznej ocenie. Był idealistą, dla którego państwo i jego rozwój były priorytetowe. Potencjał dla kraju widział w dobrze wykształconej młodzieży, otwartej na różnorodność. Szanował drugiego człowieka i sprzeciwiał się wszelkim formom dyktatury. To odważny patriota nie tylko w teorii, ale i w praktyce – jako ochotnik brał udział w wojnie z bolszewikami w 1920 roku oraz w powstaniach śląskich. Bez wątpienia mamy się od niego czego uczyć. Zwłaszcza młode pokolenie, które poszukuje autorytetów.
Co najbardziej Panu imponuje w historii Stanisława Dubois?
Był człowiekiem niesamowicie ideowym – wierzył w to, co robił. Tą wiarą potrafił zarażać młodych ludzi, dla których był wzorem, przewodnikiem, mentorem. Wierzył w postęp, w to, że dając młodym, otwartym ludziom aktywnie działać, zbudujemy silną, nowoczesną Polskę.
Co spowodowało, że zainteresował się Pan historią Polskiej Partii Socjalistycznej?
W 2011 r. poznałem śp. profesora Krzysztofa Dunin-Wąsowicza, historyka, varsavianistę, odznaczonego medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Przed wojną był związany z PPS. Opowiadał o tej partii z takim zaangażowaniem, że postanowiłem poszerzyć swoją na jej temat wiedzę. Takiej partii dzisiaj nie ma, więc ten etos, ta walka PPS przed 1914 rokiem np., chodzi mi o rewolucję np. w 1905 r., odbudowanie państwa, to było mi bardzo bliskie.
Wracając do Stanisława Dubois, ciekawa jest jego współpraca z rotmistrzem Pileckim. Dziś nie do pomyślenia niemal, żeby ludzie o tak odmiennych poglądach mogli na jednej płaszczyźnie działać w imię dobra kraju.
Na początek dla wyjaśnienia – panuje taka opinie, że w obozie Auschwitz konspiracja powstała dopiero wtedy, gdy do obozu trafił rotmistrz Witold Pilecki. To lekkie nadużycie, bo Stanisław Dubois zaczął tę konspirację organizować wcześniej. Działał w obozie z bojową organizacją socjalistyczną. Chcieli stanąć do walki o poprawę swojego – więźniów losu. Szansę na przetrwanie widzieli we współpracy. To był czas, miejsce, w którym w imię wspólnego dobra, ramię w ramię, stawali przedstawiciele tak różnych opcji politycznych jak nacjonalista Jan Mosdorf, socjalista Stanisław Dubois czy Witold Pilecki. Przed wojną było nie do pomyślenia, żeby ci dwaj pierwsi działacze podali sobie rękę. Witold Pilecki miał autorytet, który pozwolił mu scalić te grupy polityczne w jedną całość, bo przecież wróg był jeden.
Czy ta historia, współpraca tych ludzi, tak bardzo różnych ideowo, może być jakimś drogowskazem dla dziś rządzących?
Na pewno, jednak trzeba pamiętać, w jakich oni warunkach działali. Okupacja, wspólny wróg i jeden cel – odzyskać wolność – były wystarczającym powodem do zapomnienia o animozjach. Dzisiaj, w warunkach pokoju, trudno mi sobie wyobrazić, że np. Robert Winnicki z Barbarą Nowacką idą razem w paradzie na 11 listopada.
Różnice w demokracji są potrzebne, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. W sytuacji pokoju nie może być mowy o rezygnacji z własnych opinii, wartości. To wojna powoduje, że człowiek weryfikuje swoje poglądy w imię wyższego celu. Dziś tego celu – wspólnego wroga – nie ma na szczęście, jesteśmy państwem niepodległym, zatem nie ma powodu, dla którego mielibyśmy zapominać o własnych celach.
Udało się Panu natrafić na jakiś mało znany fakt z życia i działalności Stanisława Dubois, który nie znalazł się wcześniej w żadnej publikacji?
Owszem i to całkiem sporo. Wielu zastanawiało się, w tym ja sam, gdzie Stanisław Dubois bił się z bolszewikami w 1920 roku, jako ochotnik Wojska Polskiego. W dwóch wcześniejszych biografiach, tego nie było, przyznaję, były dość skromne. Okazuje się, że jako 19-latek brał udział w jednej z decydujących bitew tej wojny. Bił się bowiem pod Borkowem, gdzie Brygada Syberyjska dowodzona przez płk. Kazimierza Rumszę oraz 5 Armia gen. Władysława Sikorskiego przegoniła bolszewików. Stanisław Dubois został wówczas ranny w nogę. Odtworzyłem jego działalność jako posła w jego okręgu wyborczym na Podlasiu dzięki analizie Archiwum Państwowego w Białymstoku oraz jego działalności w Warszawie dzięki Komunikatom Komisariatu Rządu. Dzięki lekturze przedwojennej prasy udało mi się również ustalić jego działalność jako warszawskiego radnego, skąd startował, z jakim programem, ile otrzymał głosów, w jakich komisjach pracował. Odkryłem też coś, czego nigdzie dotąd nie było. Otóż Stanisław Dubois w 1935 roku wybrał się, w ramach obowiązków dziennikarskich, do Palestyny, aby napisać cykl reportaży na temat wędrówki Żydów, jaka wówczas miała miejsce w Polsce i w Europie. Wielu bowiem widziało swoją nadzieję w Palestynie. Stanisław Dubois odwiedzał tam również polskie konsulaty, sam udzielał wywiadów dla palestyńskiej prasy. Ciekawym wątkiem jest również to, że Stanisława Dubois zadenuncjował na Pawiaku Polak, działacz ruchu narodowego, Antoni Opęchowski, agent Gestapo. Opisałem tę historię. Dużo się teraz mówi o szmalcownikach, więc temat na czasie. AK wykonała na nim wyrok za zdradę w 1943 roku. Więcej nie będę zdradzał, zachęcam do lektury.
Myśli Pan już nad kolejną książką?
Mam kilka takich postaci, które mnie fascynują. Chętnie poznam bliżej życiorys Wandy Krahelskiej, podobnie jak Krzysztof Dunin-Wąsowicz, odznaczonej medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Przez pryzmat jej historii chciałbym pokazać, jaki wpływ socjaliści mieli na dzisiejsze prawa kobiet. Bo to za czasów, kiedy premierem Polski był Jędrzej Moraczewski – w 1918 r., Polki otrzymały prawa wyborcze. Setna rocznica tego wydarzenia to świetna okazja do zaprezentowania Wandy Krahelskiej, która wychowała się na etosie Polskiej Partii Socjalistycznej, była aktywną działaczką tego ruchu, członkinią Organizacji Bojowej PPS, współtwórczynią Rady Pomocy Żydom „Żegota”. W 100-lecie polskiej niepodległości zapewne powstanie masa książek o tym, jak w jej odzyskanie zaangażowany był Ruch Narodowy, jak wielki wpływ na nią miał personalnie Józef Piłsudski, ale nikt nie wyeksponuje roli socjalistów w odzyskiwaniu niepodległości, stąd moja, przedstawiciela tego środowiska, potrzeba zabrania głosu. Mam nadzieję, że swoimi książkami, historiami moich bohaterów, pokażę, że socjaliści odegrali pierwszorzędną rolę w odzyskaniu niepodległości.
Stosunki polsko-żydowskie
Ewa Kurek„Mity, przeinaczenia i manipulacje prawdą, które przenosiły ciężar odpowiedzialności za zagładę europejskich Żydów na Polaków, płynęły nie tyle ze strony Niemców, ile ze strony Żydów” – pisze autorka tłumacząc, dlaczego podjęła studia nad stosunkami polsko-żydowskimi, protestując przeciwko „lansowanej przez opiniotwórcze środowiska żydowskie idei wyłączenia problemu zagłady europejskich Żydów z zasięgu badań historycznych”. Dr Ewa Kurek opierając się wyłącznie na źródłach żydowskich odpowiada, jak do tego doszło, że w chwili wybuchu II wojny światowej los Polski i Polaków nie interesował obywateli polskich żydowskiego pochodzenia.
Komunizm po polsku
Nikołaj Iwanow
Skoro Churchill twierdził, że „skomunizować Polskę to czyste szaleństwo”, a Stalin miał powiedzieć, że „komunizm pasuje Polsce jak siodło krowie”, jak to możliwe, że PRL powstał i przetrwał niemal pół wieku?
Jakimi metodami Stalin próbował podporządkować sobie Polskę i dlaczego jego polityka nie dała trwałych efektów?
Dlaczego polska opozycja antykomunistyczna okazała się trwalsza od kolosa spod znaku sierpa i młota?
To książka ukazująca dzieje nieudanej, z perspektywy czasu, próby zdominowania Polski przez Związek Sowiecki: od stalinowskiej agresji aż po 1993 rok. Nikołaj Iwanow, polski historyk i były rosyjski dysydent, pisze o tym, jak postrzegano komunizm polski i problem sowietyzacji naszego kraju w Moskwie. Analizuje, jak postrzegany jest w Polsce, a jak w Rosji fakt zajęcia terytorium RP przez Armię Czerwoną. Daje do myślenia i stawia pytania ważne również w kontekście aktualnej sytuacji politycznej – na czele z tegoroczną ustawą dekomunizacyjną i reakcją Rosji na jej wejście w życie.
Czerwona zaraza.
Jak naprawdę wyglądało wyzwolenie Polski?
Dariusz Kaliński
Poznaj prawdę o rzekomym wyzwoleniu Rzeczpospolitej.
Obiecywali wolność i bezpieczeństwo. Zdruzgotany brutalną okupacją Naród witał ich z nadzieją i kwiatami. Zamiast wybawicieli nadeszli jednak bezwzględni zbrodniarze i złoczyńcy. Nikt nie mógł czuć się bezpieczny w zetknięciu z czerwoną szarańczą. Żołdacy Stalina zamordowali dziesiątki tysięcy Polaków. Patriotów zaciągali do enkawudowskich katowni. Nawet małe dzieci zamykali za drutami obozów. Kobiety nie były dla nich ludźmi, ale wyłącznie łupem. Nie sposób zliczyć, ile Polek padło ofiarą chorej żądzy czerwonoarmistów. Na pewno zbyt wiele.
O budowie komunizmu i braterstwie narodów. Sowieci demontowali nasze fabryki, grabili majątek pokoleń, rozebrali tysiące kilometrów torów kolejowych. Zrobili wszystko, by zakłamać legendę Żołnierzy Wyklętych. Została po nich tylko spalona ziemia. I bilans strat idący w setki miliardów dolarów. Bilans, o którym nie wolno zapominać.