Strona głównaWywiadMroczniej, mocniej, bardziej krwawo i żeby były dinozaury

Mroczniej, mocniej, bardziej krwawo i żeby były dinozaury

Miroslav Žamboch pisze książki od ponad dziesięciu lat i przez ten czas wydał ich około dwudziestu. Bohaterowie jego powieści to twardziele, dla których sensem życia staje się walka. Najbardziej popularni są Koniasz i Bakly. Właśnie ukazała się nowa książka, osadzona w świecie Koniasza.
W wywiadzie autor opowiada o tym, czy naprawdę ma pojęcie, jak boli uderzenie w twarz oraz zwierza się ze swej sympatii do kladu zauropsydów.

Zacznijmy od pytania o Pana nową książkę „Ostatni bierze wszystko”. Bliżej jej do Koniasza czy „Percepcji”?
Pewnie bliżej jej do świata Koniasza. Akcja toczy się jakieś 300-400 lat wcześniej, w czasach, gdy panowała magia. To książka w stylu punk, ale nie cyberpunk, a raczej magia-punk. Jest mroczniejsza, mocniejsza i bardziej krwawa.

Przepraszam, ale moim pierwszym skojarzeniem z „Ostatni bierze wszystko” była stara piosenka ABBY „The winner takes it all”. Mam nadzieję, że Pana książka to nie opowieść o nieszczęśliwej miłości i porzuconej dziewczynie.
Mhm. To interesujące skojarzenie, nigdy nie przyszłoby mi do głowy. Cała historia opowiada o człowieku, który walczy, by przeżyć, więc lepiej kojarzyć to z grą „Last man standing” albo albumem zespołu Metallica „Kill them all”, jeśli mam się trzymać muzyki.

Większość Pana bohaterów to prawdziwi twardziele, tymczasem dziś lansuje się delikatnych, wrażliwych, metroseksualnych mężczyzn.
Nie podążam za trendami mody, prawdopodobnie przez to, jaka ona jest. Jeśli spędza się zbyt dużo czasu u fryzjera, pielęgnując brodę i włosy, lub z doradcą do spraw mody, nie ma czasu na to, by nauczyć się wielu ważnych rzeczy, a brak wiedzy o nich może doprowadzić do śmierci − w światach, które tworzę. Nie mam nic przeciwko dobrym zapachom i tym podobnym rzeczom, ale fryzura na rekruta jest dla mnie najlepsza. Poza tym obawiam się, że nawet najlepszy make-up nie jest w stanie znacznie poprawić mojego wyglądu.

W jednym z wywiadów przyznał się Pan do lenistwa, które skutkuje tym, że pisze Pan tak krótkie książki, jak się tylko da. Tymczasem Pana powieści nie są wcale zbyt cienkie, a co więcej pisze ich Pan wiele. Więc może jest Pan pracusiem albo pisanie przychodzi Panu bardzo łatwo?
Powiedziałbym, że naprawdę lubię pisać, kreować historie i światy. Prawdopodobnie pisanie przychodzi mi z łatwością. Dla mnie pisanie jest znacznie lepsze niż czytanie czy oglądanie filmów. Naprawdę je lubię. Ale istotnie staram się, by moje powieści były najkrótsze, jak to tylko możliwe, jednak dbam, by przez to nie zepsuć opowiadanej historii ani klimatu książki.

Czy lubi Pan pisać wspólnie z innym pisarzem? Mam na myśli współpracę z Jirim Prochaską?
To było bardzo ciekawe doświadczenie, szczególnie gdy wymyślaliśmy świat powieści i rządzące nim reguły. Każdy z nas wniósł coś innego i to pomogło nam wprowadzić większą różnorodność, niż gdyby każdy z nas pracował osobno.

Czy ma Pan doświadczenie w walce? Opisuje Pan tak wiele scen, w których bohaterowie się biją, więc chyba musi Pan wiedzieć, jak to boli, kiedy dostaje się po pysku?
Trochę wiem. Trenowałem judo, ale nie byłem w tym najlepszy. Jednak sama walka podobała mi się. Jako nastolatek i chłopak trochę starszy niż nastolatek uprawiałem z kolegami boks – taki uliczny boks. W życiu nie stanąłbym do walki przeciw prawdziwemu bokserowi. Raz spróbowałem. To było bardzo ciekawe doświadczenie. Proszę mi wierzyć, bolało jak cholera, ale miałem z tego niezły ubaw – w tamtym czasie.

Słyszałam, że „Łowcy” powstali, bo rozwalił Pan telewizor. Może to tylko plotka?
Nie, to prawda. W Czechach jest taki bardzo znany film pt. „Podróż do pierwotnych czasów”. Film nakręcił w 1955 roku Karel Zeman. Film opowiada o grupie chłopaków, którzy znajdują rzekę, którą płynąc, da się cofnąć do najstarszych geologicznie czasów na Ziemi. Bohaterowie spotkali na przykład tyranozaura walczącego ze stegozaurem. Bardzo lubię ten film i parę lat temu powtarzano go w telewizji w czasie świąt. W trakcie emisji mój telewizor przestał działać. Byłem przygnębiony i obiecałem sobie, że napiszę własną wersję historii o dinozaurach. Więc napisałem.

Może ma Pan jakąś złotą radę dla początkujących pisarzy?
O tak, mam i to nie złotą, ale diamentową. Czytać, czytać i jeszcze raz czytać. A jeśli coś, co czytacie, podoba się wam, to przeanalizujcie, dlaczego się podoba. Udzielam tej rady całkiem za darmo, z prawem do jej dalszego przekazywania.

Dlaczego właściwie fizyk atomowy zdecydował, że zostanie pisarzem?
Sprecyzujmy tę kwestię. Jestem inżynierem fizykiem, który pracuje w elektrowni jądrowej. Zacząłem pisać, zanim stałem się inżynierem… I wcale nie decydowałem się na to, że zostanę pisarzem. To zdarzyło się samo.

Jak wygląda rynek książek fantasy w Czechach? Czy ten gatunek jest popularny? Czy odbywają się tam spotkania fanów, jak ma to miejsce w Polsce?
Powiedziałbym, że fantasy jest popularne w granicach rozsądku. Odbywa się sporo konwentów, które gromadzą fanów. Myślę jednak, że dziś bardziej popularne są gry fantasy niż książki, ale to nie ma znaczenia.

Czy książki polskich autorów są w Czechach dostępne? Pytam nie tylko o fantasy, ale generalnie o polską literaturę.
Nieliczne polskie książki z gatunki science-fiction są dostępne, ale nie wiem wiele o innych gatunkach. Sam preferuję twarde science-fiction i kryminały z nurtu hardboiled. Nie znam polskich autorów z tych nurtów.

Słyszałam opinię, że przeciętny Czech czyta więcej niż Polak. Jakie są średnie nakłady książek w Czechach?
W żaden sposób nie mogę skomentować opinii o czytelnictwie, bo nie mam żadnych danych, ale też słyszałem taką opinię. Wiem za to, że jeśli książka z gatunku science-fiction sprzeda się u nas w nakładzie 2 tysięcy egzemplarzy, to autor może mówić o sukcesie.

Wracając do Pana książek, czego możemy się po Panu spodziewać w najbliższym czasie?
W końcu zeszłego roku wydałem powieść „Wykute w stali”. To science-fiction dziejące się w postapokaliptycznym świecie, w którym ludzie muszą walczyć z inteligentnymi maszynami – pozostałościami po ostatniej wojnie. Niektóre z tych maszyn wyglądają jak dinozaury. Bardzo groźne dinozaury. Taak, lubię dinozaury, na to można stawiać w ciemno.

Rozmawiała Magdalena Mądrzak

0 0 votes
Article Rating
Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Migalski

Marek Migalski: Czeska lekcja

Kontrowersja to teraz modna sprawa. Bez niej trudno zostać zauważonym w świecie celebrytów i gadających głów. Marek Migalski – doktor habilitowany, politolog – też...
Chmielarz

WOJCIECH CHMIELARZ: NIE PISZĘ KSIĄŻEK POD EKRANIZACJĘ

https://www.youtube.com/watch?v=9ee-Hi4xEW8&t=2094s „Przestańmy udawać, że nie oceniamy książek po okładce” – mówi Wojciech Chmielarz w studiu Fanbook.tv, komentując nowe wydanie serii z Jakubem Mortką. Wojciech Chmielarz...

Grzegorz Kapla: Miasto moje, a w nim…

Zacznę tę recenzję od górnego „C”: nie czytałem w zeszłym roku równie dobrej literatury pięknej. Teraz to samo w wersji młodzieżowej: Grzegorz Kapla umie...

Kotler Philip, Kevin Lane Keller, Alexander Chernev: Marketing

"Marketing", fundamentalne dzieło Kotlera, którego najnowsze wydanie współtworzyli Keller i Chernev, od blisko 60 lat jest biblią menedżerów. Podstawą tego wydania jest szesnasta edycja...

Makos Adam, Alexander Larry: Rycerze wojennego nieba

Niebywała autentyczna historia dwóch pilotów i walk w przestworzach podczas drugiej wojny światowej Grudzień 1943 roku. Poważnie uszkodzony amerykański bombowiec z trudem utrzymuje się w...

Marek Migalski: Czeska lekcja

Czego możemy nauczyć się od Czechów? Nie jest to książka naukowa, lecz raczej swobodny esej, niestroniący od osobistych wtrętów i uwag. Nie jest to także kompendium...

Grzegorz Kapla: Miasto moje a w nim…

Wielkie miasto, i ludzie, którzy codziennie zmagają się z nowymi wyzwaniami jakie stawia przed nimi życie… Ktoś szuka taksówki, żeby pojechać do pracy ale na...

Katarzyna Bonda: Kolekcjoner lalek

"Zostały mu tylko lalki. Tylko one się liczą. Ich twarze zawsze są takie same. Ciała nieruchome, obiecujące. Może się nimi bawić do woli, bo na...
0
Would love your thoughts, please comment.x