Ta książka to retro kryminał, którego akcja toczy się w Nowym Jorku na początku XX wieku. Bohaterką – amatorką pełniącą rolę detektywa jest młoda imigrantka z Irlandii Molly Murphy. Niespecjalnie dba o konwenanse, jest spostrzegawcza i dociekliwa. Te cechy jej charakteru docenia policjant Daniel, który zleca Molly zadanie śledcze i w którym dziewczyna skrycie się kocha, mając świadomość, że jest zaręczony z inną. Molly ma udawać kuzynkę senatora Flynna, zamieszkać w jego domu i wyświetlić niecne sztuczki sióstr Sorensen, które mamią ludzi, komunikując się rzekomo z zaświatami. W domu senatora na głos z zaświatów czeka pani senatorowa, bo jej synek został porwany dla okupu i nigdy go nie odnaleziono. Gdy Molly wkracza w ten świat, od razu łapie wątek główny intrygi, czyli porwanie dziecka i jest gotowa położyć głowę w zakład, że za kidnapping skazano niewłaściwego człowieka. Niebawem okazuje się, że utrata głowy jest w tym domu jak najbardziej realna. Zdeterminowany morderca jest blisko. Takie książki, gdy są sprawnie napisane, czyta się łatwo, lekko i przyjemnie. Tę także. Rzecz jasna nie jest to pozycja dla wielbicieli skandynawskich mrocznych kryminałów.