Skandynawskie filozofie szczęścia są coraz popularniejsze. W 2016 roku na rynku dominowało słowo hygge (aż do tego stopnia, że brytyjsko-amerykańskie wydawnictwo HarperCollins uznało hygge za drugie słowo roku zaraz po brexit), które najłatwiej na język polski przetłumaczyć jako „przytulność”. Duńczycy uznaliby jednak, że to zbyt duże uproszczenie, ponieważ unikatowe określenie zawiera w sobie wszystko, co sprawia, ze możemy się zrelaksować i poczuć szczęśliwi. Chodzi zarówno o spędzanie świąt z rodziną, wyjście do kina z drugą połówką, zjedzenie crossainta czy założenie ciepłych skarpet z kaszmiru. Wszystkie małe rzeczy i codzienne czynności, które budują przytulny i przyjazny nastrój, wpasowują się w koncepcje hygge. Duńczycy są zdania, że nie powinniśmy sobie odmawiać drobnych przyjemności, ponieważ to one sprawiają, że nasze życie staje się bardziej satysfakcjonujące. Pisaliśmy o tym w „Fanbooku”, prezentując wywiad z dyrektorem Instytutu ds. Szcześcia Meikiem Vikingiem pt. „Hygge i slow-reading” dla wszystkich.
Rok później w naszym kraju modna stała się szwedzka sztuka równowagi lagom. Oznacza ona cieszenie się z tego, co się ma, czyli żartobliwie rzecz ujmując – nie zazdroszczenie sąsiadowi nowego samochodu, nieprzejadanie się i uważanie, że wynagrodzenie w korporacji jest wystarczające. Langom – po polsku „akurat” – to życie zgodnie z naturą, unikanie skrajności, rezygnacja z wyścigu szczurów, umiarkowanie.
Powstało już wiele książek na temat obu filozofii, wśród nich można wymienić: „Hygge. Na szczęście”, „Hygge. Duńska sztuka szczęścia”, „Księga hygge. Jak zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie”, „Hygge po polsku”, „Lagom. Szwedzka sztuka życia”, „Po prostu LAGOM”, „Żyj lagom. Szwedzka sztuka życia w harmonii”. Generalnie, na rynku wydawniczym są dostępne tytuły, polskich i zagranicznych autorów, we wszystkich konfiguracjach „szczęścia” i „sztuki życia”. W tym miesiącu pojawi się nowość od wydawnictwa Sensus o nowej skandynawskiej koncepcji – sztuce relaksu po fińsku.
Finowie hygge zawężają do kalsarikännit, czyli „uczucia, kiedy zostajesz sam w domu i pijesz w samej bieliźnie, bez zamiaru wychodzenia na zewnątrz”. Brzmi dobrze? Zwłaszcza dla wszystkich zmęczonych pracoholików, marzących, by spędzić piątkowy wieczór w łóżku z Netflixem. Od dziś już wiemy, co mówić znajomym, którzy wyciągają nas na miasto. W książce Miska Rantanena „Kalsarikänni. Sztuka relaksu po fińsku” znajdują się rozpisane krok po kroku wskazówki jak „pić w gaciach”, aby ukoić nerwy i zregenerować siły. Autor zadbał także o porady, jak nie wpaść w alkoholizm, bowiem wiadomo, jak to z piciem mocnych trunków bywa.
Chociaż wydawać by się mogło, że Polacy sztukę kalsarikännit uprawiają od dawna, łącząc ją z powiedzeniem „jakoś to będzie” – BBC opublikowało pod koniec 2017 roku artykuł na temat polskiego „działania bez zamartwiania się konsekwencjami, sięgania po niemożliwe, ryzykowania bez strachu” – to teraz mamy możliwość przeczytać, czy robimy to dobrze.
Warto także wspomnieć, że Finowie, jako pierwszy kraj na świecie, stworzyli także własne emoji do wyjaśnienia trudnych do opisania fińskich emocji, fińskich słów i zwyczajów. Kolekcja emotikonów, stworzonych przez fińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zawiera 56 emotek, w tym dwie określają filozofię Kalsarikännit.