Książkę tę rekomenduje się jako literackie wydarzenie 2017 r. w Szwecji. Sięgnąłem po nią jednak nie z tego powodu, ale ponieważ doczytałem się, że opowiada o przyszłości Szwecji, która stała się państwem totalitarnym, rządzonym przez fanatyków. Przyszła mi do głowy myśl, że być może jest to kolejna jaskółka odnowy, przebudzenia po głośnej wypowiedzi Norweżki Hege Storhaug, autorki książki „Islam. Jedenasta plaga”. Autorka zachęcała Europejczyków, by przyjeżdżali do Polski, bo tu nie ma islamskich fanatyków. Z tą myślą sięgnąłem po powieść Anyuru.
Autor opowiada historię dziewczyny, która wraz z dwoma fanatykami bierze udział w terrorystycznym zamachu w księgarni w Göteborgu. Jej rolą jest filmować wydarzenia, ale równocześnie jest osobą z przyszłości, która uświadamia sobie, jak potoczą się wypadki, jeśli ten zamach zostanie do końca przeprowadzony. Tu dochodzimy do sedna powieści. Otóż w Szwecji mają dojść do głosu – uwaga będzie niepoprawnie politycznie – biali ludzie, którzy wystąpią w obronie szwedzkich wartości, zgromadzą się w bractwa, a tych, którzy nie będą chcieli podpisać deklaracji lojalności wobec państwa, będą pakować do czegoś na kształt obozów koncentracyjnych, a tam poddawać niehumanitarnym praktykom.
Warto dodać, że książka napisana jest z talentem, autor umiejętnie gra na uczuciach czytelnika, pięknie konstruuje akcję z ułamków zdarzeń przeszłych i aktualnych. Generalnie to bardzo zmyślnie napisane dzieło kłamliwe do bólu. Literatura ma być lustrem rzeczywistości, ale nie powinna być dziełem propagandowym. Pisarz ma obowiązek iść pod wiatr, ma ostrzegać przed przyszłością i Anyuru pozornie to czyni. Tylko czy naprawdę ktoś przyglądający się kierunkowi, w którym zmierza zachodnia Europa oraz Szwecja, może realnie przewidywać, że zwycięzcami nie będą wyznawcy Allaha?
Chciałbym jeszcze zwrócić Państwa uwagę na doskonałe przekazy podprogowe, którymi raczy nas autor. Po pierwsze pojawiają się tam zdania o tym, że biali ludzie „co robili nam, robili wcześniej Żydom, Ormianom, Bośniakom” – jednym słowem zawsze byli faszystami, mordującymi i torturującymi innych. Po drugie arcyciekawy jest przekaz o źródłach nienawiści: „Jeśli nienawiść w stosunku do nas [muzułmańskich imigrantów] wynika wyłącznie z tego, co robimy lub czego nie robimy, a nie rodzi się z tych, którzy nad nienawidzą, to oczyszczasz, usprawiedliwiasz ich, bo mówisz, że ich nienawiść zrodziła się wskutek ataku”. Czują Państwo tę manipulację? Jeśli rodzi się w nas nienawiść do terrorystów, to sami jesteśmy jej źródłem, ergo jesteśmy winni. Wreszcie trzecia sprawa, na którą chciałbym zwrócić uwagę. Jak pisałem, w szwedzkim państwie przyszłości ludzie są zmuszani do podpisania aktu lojalności wobec państwa. Należy zadać więc pytanie, cóż takiego strasznego jest w podpisaniu takiego aktu? Europejczyk rozumie, że jeśli chce korzystać z opieki opartego na umowie społecznej państwa, powinien być tego państwa, a zarazem społeczeństwa lojalnym członkiem. A tego właśnie imigranci sobie nie życzą. Poważają wartość, jaką jest tradycja i przywiązanie do symboli przeszłości własnego narodu. „Kim właściwie był pierwszy Szwed, który postanowił, że pozostali byli Szwedami?” – to retoryczne i demagogiczne zarazem pytanie zostanie mi w głowie jako symbol całej tej książki, która w pełni spełnia oczekiwania tej części czytelników, którzy myślą o imigrantach jako o czynniku ubogacającym Europę.
Johannes Anyuru – Utoną we łzach swoich matek
Subscribe
0 komentarzy
Oldest