To jest książka, którą każdy powinien przeczytać – słyszeli to Państwo wielokrotnie I o wielu powieściach. Tej czytać nie trzeba, ale warto, by dowiedzieć się o sprawach, o których nie mamy bladego pojęcia, a takimi są kwestie rasizmu z Stanach Zjednoczonych. Jak to! Oburzają się Państwo w swoim pojęciu słusznie, przecież wiemy: niewolnictwo, abolicja, segregacja, Ku Kluk Klan, M.L. King i jego marzenie, getta…
Pięknie, ale właśnie z tej książki dowiedzą się Państwo, że to tylko hasła, gdy tymczasem lata trwania obok siebie rasy białej i czarnej wytworzyły cały panteon postaci, odniesień, znaczeń, dzieł kultury i symboli, o których nic nie wiemy, bo żyjemy z dala od tych spraw, tak jak żyjemy z dala od spraw
np. uprawy roli w Chinach.
Akcja „Sprzedawczyka” rozgrywa się na przedmieściach Los Angeles, w małej miejscowości Dickens, zamieszkałej przez Czarnych. (Piszę tak, bo autor tak pisze i na szczęście sam ma ten kolor skóry, bo by go amerykańscy prawnicy zlinczowali). Chłopak wychowany przez szalonego naukowca – psychologa, który całe życie poświęcił badaniom związku psychologii i rasy, kiedy ojciec zostaje zastrzelony na ulicy, musi sam zmierzyć się ze swoim życiem. Jego celem ustanawia przywrócenie na mapie nazwy Dickens – miejscowości, w której żyją, a która nagle znika z map. W tym celu podejmuje niekonwencjonalne środki, między innymi odnawia granice i wprowadza segregację rasową, a nawet przywraca niewolnictwo. Aż trudno przypuścić, jakie kolosalne ma to znaczenie dla miejscowych. Kolosalne i o dziwo pozytywne, ale ponieważ łamie konstytucję, musi stanąć przed sądem.
Ta książka jest obrazoburcza, bo kompletnie odwraca do góry nogami nasze wyobrażenie o tym, czym jest bycie Czarnym i co ono z sobą niesie. Ciekaw jestem, co naprawdę myślą o tej książce Czarni czytelnicy w USA. Ale nie ci, którzy oficjalnie wypowiedzą się do mediów, tylko tak prywatnie, w miejscu, gdzie nikt nie postraszy ich poprawnością polityczną ani sądem.
Paul Beatty – Sprzedawczyk
Subscribe
0 komentarzy
Oldest