Nazwiska Jamesa Joyce’a nie trzeba nikomu przedstawiać – irlandzki pisarz, doceniony przede wszystkim za brawurowy rozwój koncepcji literackiego strumienia świadomości w swoim „Ulissesie”, uznawany jest za jednego z najwybitniejszych pisarzy minionego wieku. Teksty Joyce’a są w dyskursie akademickim stale odczytywane i analizowane na nowo, nie słabnie również ich popularność wśród czytelników. W ostatnich latach na polskim rynku wydawniczym miały miejsce dwa istotne dla fanów Joyce’a wydarzenia: premiera nowego wydania powieści „Ulisses” w przekładzie Macieja Świerkockiego w 2021 roku oraz rok wcześniej, w 2020, reedycja „Dublińczyków” – zbioru opowiadań miejskich w tłumaczeniu Zbigniewa Batki. Jednakże obszerny „Ulisses” uznawany jest za literaturę wymagającą, a co za tym idzie – niekoniecznie dla każdego czytelnika przystępną. Dlatego też wszystkich zainteresowanych twórczością Joyce’a zachęcam w pierwszej kolejności do sięgnięcia po „Dublińczyków” – liczącą sobie około dwustu stronic niewielką książeczkę zawierającą piętnaście opowiadań skupionych wokół tytułowego miasta. Opowiadań krótkich, ale starannie skomponowanych i bogatych w treść, zwłaszcza, jeśli przeczytamy je nieśpiesznie i z odpowiednią dozą uważności.
Akcja „Dublińczyków” rozgrywa się na początku XX wieku, kiedy to Irlandia – znajdująca się na towarzyszącym wejściu w nowe stulecie rozdrożu własnej historii i kultury – targana była silnymi nastrojami nacjonalistycznymi. W swoich opowiadaniach Joyce podejmuje narrację z punktu widzenia różnych przedstawicieli ówczesnego społeczeństwa, szkicując tym samym kształt irlandzkiej tożsamości narodowej przełomu wieków. Tytułowi dublińczycy tworzą mozaikę odmiennych od siebie charakterów – mamy więc okazję przyjąć perspektywę nie tylko ciekawego świata ośmioletniego chłopca, ale również zmuszonej do podjęcia pierwszych życiowych wyborów, wkraczającej w dorosłość dziewczyny czy rozgoryczonego swoją sytuacją materialną mężczyzny w średnim wieku. Punktem stycznym każdego z opowiadań jest tytułowy Dublin i to, jak irlandzka stolica oddziałuje na jednostkę – jednostkę zagubioną w miejskim labiryncie i rozczarowaną otaczającą ją rzeczywistością. W tym celu Joyce konstruuje piętnaście krótkich opowiadań (długość każdego najczęściej nie przekracza 10 stron) o zwartej budowie i wyrazistej, gorzkiej, refleksyjnej puencie. Samotność, religia, alkoholizm i stanowienie o własnym losie to tylko niektóre z wachlarza podejmowanych przez autora tematów – tematów jednocześnie ponadczasowych, ale i doskonale sprężonych ze znanym Joyce’owi obrazem Dublina jego młodości.
Największą siłą cyklu jest jego kompozycja i wieloznaczność; historie nie są ułożone przypadkowo i w kontekście całości tworzą spójną narrację o kruchości ludzkiego życia. Zarówno opowiadanie otwierające, jak i zamykające „Dublińczyków” podejmują refleksję nad śmiercią, lecz w obu przypadkach Joyce robi to w zupełnie odmienny sposób, inaczej rozkładając akcenty. Te słowa można odnieść do każdego z opowiadań – ich fabuła często jest prosta i łatwo przyswajalna, ale natężenie dużej ilości starannie wplecionych szczegółów sprzyja ich rozmaitej interpretacji. Jednocześnie Joyce nigdy nie wpada w moralizatorstwo i tendencyjność – autor nie ocenia swoich bohaterów i podchodzi do nich z sympatią, a płynące z treści opowiadań wnioski nie są nacechowane jednoznacznie. Używany język jest prosty, ale nigdy nie banalny, co sprawia, że cykl może służyć również jako wyśmienita rozrywka intelektualna – żadne słowo nie zostało przez autora zapisane bez uprzedniego przemyślenia, a najbardziej niepozorne, krótkie zdania mogą nosić ze sobą ogromny potencjał znaczeniowy (szczególnie w opowiadaniu „Arabia”, w którym to końcowe zdanie uruchamia istną lawinę refleksji i prowokuje do rozważenia całości pod zupełnie nowym kątem).
„Dublińczycy” to jednak przede wszystkim przejmujący obraz beznadziei. Przestrzeń miejska odbiera bohaterom wszystko – poczucie własnej wartości, marzenia i radość z życia, pozostawiając ich jedynie z posmakiem goryczy i desperackim pragnieniem eskapizmu. Dużo w „Dublińczykach” nieoczywistego psychologizmu i przenikliwych obserwacji społeczeństwa, lecz Joyce nigdy nie zapomina o swoim nadrzędnym celu, którym jest przedstawieniu czytelnikowi odpowiedzi na pytanie: „co to znaczy być dublińczykiem na początku XX wieku”? To bardzo wartościowy zbiór, który stanowi jednocześnie prostą, niedługą lekturę. Warto się z nim zapoznać, zwłaszcza, jeśli lubujecie się w prozie realistycznej.
Na pochwałę zasługuje również forma wydania – opowiadania wzbogacone są o posłowie Katarzyny Bazarnik, która podejmuje własną próbę wyjaśnienia rządzących joyce’owskim światem mechanizmów. I mimo że nie zgadzam się z każdym wnioskiem badaczki, to jej próba sklasyfikowania tematycznego konkretnych elementów „Dublińczyków” jest zdecydowanie inspirująca i atrakcyjna dla wszystkich czytelników – zarówno dla tych spragnionych krytycznego opracowania tekstów, jak i dla tych, których interesuje przede wszystkim autorski kontekst samego Jamesa Joyce’a.
Wydawnictwo: Officyna
Autor recenzji: Robert Solski