Podtytuł tej książki brzmi: „11 najbardziej śmiertelnych trucizn i historie morderców, którzy ich użyli”. Autor jest profesorem fizjologii i biofizyki. Ma zdecydowanie niekonwencjonalną metodę na szerzenie wiedzy, o czym ta książka świadczy najlepiej. Zapraszam do recenzji książki „Smak trucizny” autorstwa Neil Bradbury.
Każdy rozdział zaczyna się od opisu trucizny, to znaczy czym jest konkretny środek chemiczny, gdzie go można w przyrodzie znaleźć, jak ludzkość go odkryła i do czego wykorzystywała. Potem następuje historia, najczęściej lekarza – w końcu to oni zawsze są w awangardzie nowinek naukowych – który przy pomocy konkretnej substancji postanowił zgładzić któregoś z bliźnich. Poznajemy okoliczności działania, metodę wprowadzenia trucizny w ciało ofiary oraz konsekwencje tego czynu. Często to krzesło elektryczne lub sznur. Autor czytał akta z procesów trucicieli i nie szczędzi nam smakowitych szczegółów zbrodni. Wyjątkowo ciekawe są drogi, jakimi śledczy czy policja dochodzili do stwierdzenia morderstwa, co nie było łatwe przy braku dzisiejszych specjalistycznych laboratoriów oraz z powodu niedostatków wiedzy. Lekarze truciciele często byli równocześnie nowatorami w swoim fachu i uważali swój proceder za niewykrywalny.
Serwując nam swoisty pitawal kryminalny, autor mimochodem wprowadza czytelników w tajniki funkcjonowania ludzkiego ciała i substancji, które mogą zakłócić jego działanie ze skutkiem śmiertelnym. Nabieramy tej wiedzy zupełnie przy okazji. To wyjątkowa lektura, a jaka kształcąca! Nie żałuję, że sięgnąłem po „Smak trucizny” i was również do tego gorąco zachęcam.
Ilość stron: 288
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis