Cóż wiemy o Hiszpanii poza tym, że przyjemnie się tam spędza wakacje? Tymczasem to kraj, w którym historia – zwłaszcza ta najnowsza – toczyła się zupełnie innym torem niż nasza, a tym samym inaczej ukształtowała całe pokolenia. Wojna domowa i czasy dyktatury Franco odcisnęły takie samo piętno, jakie na Polakach rozbiory i niemiecka oraz komunistyczna okupacja. Tym ciekawiej jest czytać książki, z których dowiedzieć się można, jak wyglądało życie na drugim końcu Europy.
„Wielki chłód” to kryminał, którego akcja toczy się w latach 50. ubiegłego wieku. Jego bohaterką jest dziennikarka Ana Marti. Zostaje ona wplątana w sieć intryg w maleńkiej, zasypanej śniegiem miejscowości w górach, gdzie żyje dziewczynka obdarzona stygmatami. Miejscowy ksiądz oraz alkad mają nadzieję, że nagłośnienie cudu przyniesie im realne korzyści. Ana ma na własne oczy wszystko zobaczyć i opisać dla swojej gazety. Na miejscu odczuwa wyraźnie, że w miasteczku dzieje się coś dziwnego, a mieszkańcy niemal jednomyślnie ukrywają prawdę za zasłoną milczenia.
Tytułowy wielki chłód jest obecny nie tylko z uwagi na mroźną zimę i odcięcie miejscowości od świata; panuje on głównie między ludźmi, których pęta mroczna tajemnica.
Przyznam, że czytałem ten kryminał dwóch autorek nie z uwagi na wątek kryminalny, który niestety jest łatwy do rozszyfrowania (inaczej było w poprzedniej ich książce „Dar języków”), ale z uwagi na odtworzenie realiów świata, w którym kobieta nie powinna pracować, za to podlegała woli mężczyzny – ojca lub męża. A u nas w tym samym mniej więcej czasie sadzano kobiety na traktory i zaganiano do innych prac. Trudno mi orzec, co lepsze.
Rosa Ribas, Sabine Hofmann – Wielki chłód
Subscribe
0 komentarzy
Oldest