Recenzowałem pierwszy tom tego cyklu, tam podziwiałem wyobraźnię autora i jego umiejętność poruszania się w tradycji judeo-chrześcijańskiej. Nie mogło nic z tego dobrego wyniknąć, Gołkowski jak gnostyk w drugim tomie popełnił trzy duże bluźnierstwa. Wymienię jedno: Jezus to wcielenie Lucyfera, prawdziwego i jedynego syna Boga. Z tych powodów odstąpiłem od recenzowania tego tomu. Dwóch pomniejszych bluźnierstw nie chciałem pamiętać i udało mi się je zapomnieć; to wymienione i tak wraca w tomie trzecim.
Do lektury tomu trzeciego przystąpiłem po zrzuceniu traumy tomu II. Niestety, autorowi najwyraźniej zabrakło pomysłu na sprawne przeprowadzenie sagi do końca. Akcja się dłuży, bohater nieustannie podróżuje, ucieka i czołga się resztkami sił; po prostu nikt się nie zlitował nad nade mną, biednym czytelnikiem i nie dał tytułowemu Komornikowi w łeb skutecznie. Na jednej ze stron padają słowa: „Te, gościu! (…)To znowu ty?” Tak, to znowu Komornik, znowu nabroił, został uwięziony i znowu uciekł. Jedyną korzyścią z lektury tych fragmentów jest ochrzczenie (ognozienie?) apokaliptycznych resztek stolicy naszego Wybrzeża greckim mianem Trypolis. Ja ten patent kupuję, z poszanowaniem®.
Pouczono mnie już lata temu, że prawdziwe pieniądze dla twórców są tylko w filmie. Zalecono mi – nie, nie udział w castingu – tylko pisanie scenariuszy, a nie marnowanie talentu na papierze. Przypuszczam, że Gołkowski ma ambicje filmowe i saga jest niemal gotowym scenariuszem. Dla zwykłego czytelnika tak uszczegółowione opisy walk szermierczych czy pościgów są niestrawne, chociaż znać kunszt mistrza. Pod publiczkę filmową autor rozpisuje „męskie dialogi” i widać że w przyszłym filmie główną rolę musi zagrać Schwarzeneger albo chociaż Vin Diesel. Po usunięciu fragmentów filmowych tom odchudziłby się znacznie.
Na poważnie pisząc, o kwestiach literackich, nasz bohater ma nieznośną manierę przyrównywania wszystkiego do czasów Przed tzn. do naszych czasów. Np. nasz bohater w świecie po Apokalipsie (rydwany, sandały, placki, gladiatorzy, szczątkowe rzemiosło, brak fabryk) żyje już lat, na oko kilkanaście. Jednak przy opisie, dlaczego nie zadziałał miecz (sic), używa środków porównawczych z odruchem sięgania po mleko w jedno, stałe miejsce- w lodówce. Czyli żyjesz długo jak na pustyni I wieku AD i myślisz jeszcze o lodówce!?
Na koniec wspomnę o ciągu dalszym zagadek autora z geografii Polski i przyznam, że tej o mieście z katedrą katolicką, cerkwią i dwoma zborami razem na wzgórzu nie rozwiązałem. Komornik na przedostatnią rozgrywkę wraca do Hermy (Płocka) i naprawdę nie wiem co, ale Gołkowski z Sochaczewa musi coś do nich mieć poważnego, tak się ten wątek kończy.
Zakończenie sagi odgadną tylko wprawni czytelnicy kryminałów, na Państwa miejscu nie darowałbym sobie, gdybym nie doczytał jej do końca.
Michał Gołkowski – Komornik. Kant tom 3
Subscribe
0 komentarzy
Oldest