O kurcze! To właśnie należy powiedzieć, gdy wkracza się do tego nowo stworzonego świata. Pisanie powieści fantasy musi być jak wyśnienie snu. Wszystko jest w nim inne niż w znanym nam świecie, ale wszystko musi tam funkcjonować zrozumiale i do siebie pasować. „Krucze pierścienie” są nowym światem, supernową w europejskiej, norweskiej konstelacji. W tym świecie wszyscy ætlingowie mają ogony. Na ważne uroczystości, jakimi są na przykład rytuały związane z czerpaniem Evny, nawet je stroją. Hirka nie ma ogona, jej opiekun próbuje ukryć fakt, że już się taka urodziła i udaje, że został jej odgryziony przez wilki. Gdyby inni dowiedzieli się, że Hirka nigdy nie miała ogona, natychmiast by zginęła, bo stanowi pewną zagładę – zgniliznę – dla świata ætlingów. Hirka dorasta i musi stanąć przed rytuałem, który wykryje jej mistyfikację.
To, co następuje później, nie zawiedzie fascynatów nowych światów fantasy. Są wojownicy, wielka polityka, walka o władzę i odsłanianie jej brudnych kulisów. Jest skazana na niespełnienie miłość.
Czekam z niecierpliwością na następne tomy sagi, choć po lekturze zdałem sobie sprawę, że autorce udało się stworzyć świat, którego nie widzę, bo opisała raczej zasady nim rządzące niż jego wygląd.