Bohaterem tego kryminału jest Marcin Hłasko – były policjant, specjalizujący się w poszukiwaniu zaginionych osób. Gdy jednak zgłasza się do niego piękna i wpływowa adwokat, która próbuje skłonić go do poszukiwania swojej krewnej, odmawia, bo trop wiedzie prosto w strefę wpływów biznesmena Koeniga, a tam lepiej po prostu nie wchodzić. Naturalnie złośliwość wszelkich zrządzeń świata sprawi, że Marcin Hłasko będzie musiał nie tylko do niej wejść, ale także naruszyć dobre samopoczucie miejscowego możnowładcy. Starcie tych dwóch postaci jest naprawdę widowiskowe, pełne nie tylko krwawego mordobicia, ale i psychologicznych zagrywek. Przepraszam za trywialność porównania: akcja toczy się jak w szachach czarodziejów. Zbite figury nie opuszczają planszy, a ich trupy walają się pod nogami zwycięzców. Brawo dla autora za pomysł na akcję i odnalezienie na Mazurach krainy bezprawia, w której nie ma dobrych szeryfów.