Są tacy autorzy, na których się po prostu czeka. Pilipiuk należy do tego grona. W najnowszym zbiorze opowiadań autor daje to, na co tak niecierpliwie czekaliśmy. Są więc nowe przygody antykwariusza Roberta Storma (dużo) i doktora Pawła Skórzewskiego (mało). I jest to, za co tak lubimy te książki: drobinki historii opakowane w zbrodnię, tajemnicę, szaleństwo i fantastykę. Cieszę się, że na tytuł całej książki wybrano „Litr ciekłego ołowiu”, bo to opowiadanie uderza w nuty, które są mi najbliższe i bez patosu pokazuje to, co w Polakach najpiękniejsze, mimo że akcja toczy się głównie na tzw. starej Pradze wśród lokalnych meneli.