Spytają Państwo, dlaczego pokazuję w rubryce dla poważnych ludzi książkę dla dzieci? Spróbuję się wytłumaczyć. Po pierwsze, jeśli ktoś lubi Pratchetta, to przeczyta i tę (nie zawiedzie się, bo znajdzie wśród dziecięcych historii kilka smaczków w sam raz na doroślejszy rozum). Po drugie uważam, że nie ma nic bardziej integrującego niż wspólne, rodzinne czytanie książek i muszą to być takie lektury, które zrozumie dzieciak, a dorosły się nie znudzi i też będzie zadowolony. „Sztuczna broda” spełnia ten warunek znakomicie („Harry Potter” też). Po trzecie jestem przekonany, że rodzice muszą kształtować gust czytelniczy i poczucie humoru swoich pociech. Szkoła i YouTube próbują nas wyręczyć w tej sprawie, ale wątpię, byśmy potem mogli znaleźć płaszczyznę międzypokoleniowego porozumienia.
Wreszcie, last but not least, to zbiór kilku zwariowanych historii, w których przewija się święty Mikołaj, ale też parę innych fascynujących postaci, jak na przykład meteopisklak. O! Takiego to by się przydało mieć, więc poczyniłem już w tym celu pewne kroki. Gdyby Państwo doświadczyli anomalii pogodowych, to znak, że mi się udało. Wesołych Świąt